Najpiękniejsze odmiany róż do donic, na taras i na balkon - część I

Ponieważ na balkonach i na tarasach często mamy ograniczoną ilość miejsca, wybierając róże warto pomyśleć o tych najlepszych lub najciekawszych, przyciągających oko a ponadto dedykowanych do donic. Dzisiaj chciałabym przybliżyć wam kilka odmian wartych poznania.

Sama w tym roku stoję przed ciężkim wyborem nowej odmiany na mój balkon. Zostało mi jeszcze miejsce na dosłownie jedną donicę ( a i tak kosztem lilaka). Co prawda na upartego wcisnęłabym jeszcze drugą nową donicę, ale nie chcę zabierać sobie krzesełka i ograniczać widoku mojej psince, będącej stworzeniem niezbyt wybitnych rozmiarów, a bardzo lubiącym przebywać na balkonie. Tak więc zostało postanowione, że w lecie lub na jesieni znajdzie się u mnie się tylko jedna róża. Wybór, który dziś zamieszczam jest więc w dużej części robiony trochę pod moje upodobania i nie ukrywam, że jest subiektywny. Nie mniej staram się dobierać róże spośród najwyżej ocenianych - mam więc nadzieję, że nie będziecie zawiedzeni. 

Przejdźmy więc do rzeczy:

1. Comte de Chambord - to róża, którą mam już na stanie, nie miałabym jednak czystego sumienia gdybym jej nie poleciła w pierwszej kolejności, gdyż jest to odmiana wybitna. To jedna z nielicznych róż portlandzkich, która może być hodowana w donicy. Pięknie się krzewi, powiedziałabym wręcz, że w moich warunkach jest ekspansywna. Jak na różę historyczną jest dość odporna na choroby. W zeszłym roku miałam bardzo nieprzyjemną przygodę z mączniakiem, przędziorkiem, mszycami i generalnie wszelkimi plagami egipskimi. Jaśnie wielmożny Comte de Chambord z niewielką pomocą ostatecznie oprał się wszystkiemu. Szczególną zaletą tej róży są jej kwiaty: głęboki róż, o wyjątkowym staromodnym kształcie. Przekwitając zmienia odcienie na jaśniejsze i jest to przepiękny spektakl barw. Zapach jest zniewalający. Jak dla mnie jest porównywalny do słodkich, nocnych, kwiatowych kobiecych perfum być może z dodatkiem piżma. Trzeba to po prostu poczuć żeby wyrobić sobie ocenę. Róża została wyhodowana przez Robert and Moreau w 1860 - zaliczana jest do róż portlandzkich, damasceńskich i historycznych. Została nazwana na cześć hrabiego Henryka Chambord, nieproklamowanego króla Francji i Nawarry.  Comte de Chambord jest również jedną z "matek" słynnych róż angielskich Davida Austina



Help me Find podaje, że istnieje pewne zamieszanie związane z inną różą portlandzką Mme Boll, ponieważ zdarza się, że Comte de Chambord jest nazywana w sprzedaży Madame Boll - jednak są to dwie osobne odmiany. Co ciekawe niektóre podręczniki opisują również Mme Boll jako świetną różę dobrą do donic.

Comte de Chambord z moją psiną. 
Jak widać zapach jest atrakcyjny nie tylko dla mnie.


2. Petite de Holland - jak sama nazwa wskazuje jest to dość mała róża. Ma niewielkie kwiaty za to liczne i ładnie się krzewi. To wszystko stanowi bardzo dużą zaletę przy uprawie balkonowej. Jest to róża prowansalska i stulistna. Nadaje się więc na konfitury. Ponoć posiada bardzo silny zapach. Jeśli pachnie tak jak inne stulistne, to moim zdaniem jest to mocno owocowy aromat (duży walor w wypadku konfitur). Jest to stara róża wyhodowana przed 1791 rokiem, jej twórca jest nieznany. Niestety jak większość bardzo starych odmian nie powtarza kwitnienia i jej prawdziwe piękno możemy podziwiać jedynie przez miesiąc - to moim zdaniem jej główna wada (chociaż z drugiej strony, jeśli bardziej cenimy jakość naszych konfitur...). Jako odmiana stara może być również bardziej podatna na choroby i wymaga od nas więcej zaangażowania. Mrozoodporność do -31 stopni, w donicy i tak oczywiście będzie wymagała okrywania.



3. Louise Odier - kolejna róża, której sława obiega świat. Jest opisywana w każdym podręczniku o różach, który posiadam. Ta róża ma chyba wyłącznie same zalety, może za wyjątkiem rozmiaru, który jest mało "balkonowy". Niemniej czy to jest naprawdę wada? Obecnie posiadając już kilka dużych róż, szukam czegoś mniejszego jeśli jednak, ktoś nie ma zagraconego balkonu tak jak ja, a liczy na efekt, będzie to kolejny atut tej róży. Pani Louise Odier świetnie kwitnie i to kwitnienie powtarza, posiada pełne różowe kwiaty dodatkowo nadające się na konfitury. Ma bardzo silny cytrynowy aromat. Dość odporna na choroby. Nie będzie przeszkadzało jej chłodniejsze lato, bo woli niższe temperatury.


Zastanawiam się czemu, wciąż się waham i jeszcze nie kupiłam tej cudowności? Chyba chodzi mi wyłącznie o miejsce albo mam sentyment do róż stulistnych. Ponadto może być jej u mnie nieco za ciepło, chociaż to pokazałaby praktyka (mam ten komfort, że źle kwitnącą u mnie różę, zawsze mogę zawieść do dużego ogrodu na wsi).

Louise Odier jest różą burbońską, wyhodowaną w 1851 przez Jacques-Julien, Jules Margottin Père & Fils. Została nazwana prawdopodobnie na cześć jednej z pań z rodziny ogrodnika Jamesa Odier. 



Dzisiaj przybliżyłam wyłącznie róże z odmian starych/historycznych niemniej nie jest to przecież jedyny, słuszny wybór i w kolejnej części postaram się skupić na bardziej współczesnych różach: angielskich, pnących, miniaturowych oraz pochodzących od pomarszczonych. 






CONVERSATION

3 komentarze:

  1. Piękne kwiaty. Ciekawy post.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety na balkonie róże zżerają przędziorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to częsty problem ale można te szkodniki znacznie ograniczyć. Na wiosnę promanal 60 ec a latem regularne opryski dowolnym wywarem przeciw przędziorkom (to wersja ekologiczna). Ja niestety o tym zapominam i daję populacji się rozejść, bo taki oprysk powinien być robiony przynajmniej raz w tygodniu.

      Usuń

niedziela, 26 kwietnia 2015

Najpiękniejsze odmiany róż do donic, na taras i na balkon - część I

Ponieważ na balkonach i na tarasach często mamy ograniczoną ilość miejsca, wybierając róże warto pomyśleć o tych najlepszych lub najciekawszych, przyciągających oko a ponadto dedykowanych do donic. Dzisiaj chciałabym przybliżyć wam kilka odmian wartych poznania.

Sama w tym roku stoję przed ciężkim wyborem nowej odmiany na mój balkon. Zostało mi jeszcze miejsce na dosłownie jedną donicę ( a i tak kosztem lilaka). Co prawda na upartego wcisnęłabym jeszcze drugą nową donicę, ale nie chcę zabierać sobie krzesełka i ograniczać widoku mojej psince, będącej stworzeniem niezbyt wybitnych rozmiarów, a bardzo lubiącym przebywać na balkonie. Tak więc zostało postanowione, że w lecie lub na jesieni znajdzie się u mnie się tylko jedna róża. Wybór, który dziś zamieszczam jest więc w dużej części robiony trochę pod moje upodobania i nie ukrywam, że jest subiektywny. Nie mniej staram się dobierać róże spośród najwyżej ocenianych - mam więc nadzieję, że nie będziecie zawiedzeni. 

Przejdźmy więc do rzeczy:

1. Comte de Chambord - to róża, którą mam już na stanie, nie miałabym jednak czystego sumienia gdybym jej nie poleciła w pierwszej kolejności, gdyż jest to odmiana wybitna. To jedna z nielicznych róż portlandzkich, która może być hodowana w donicy. Pięknie się krzewi, powiedziałabym wręcz, że w moich warunkach jest ekspansywna. Jak na różę historyczną jest dość odporna na choroby. W zeszłym roku miałam bardzo nieprzyjemną przygodę z mączniakiem, przędziorkiem, mszycami i generalnie wszelkimi plagami egipskimi. Jaśnie wielmożny Comte de Chambord z niewielką pomocą ostatecznie oprał się wszystkiemu. Szczególną zaletą tej róży są jej kwiaty: głęboki róż, o wyjątkowym staromodnym kształcie. Przekwitając zmienia odcienie na jaśniejsze i jest to przepiękny spektakl barw. Zapach jest zniewalający. Jak dla mnie jest porównywalny do słodkich, nocnych, kwiatowych kobiecych perfum być może z dodatkiem piżma. Trzeba to po prostu poczuć żeby wyrobić sobie ocenę. Róża została wyhodowana przez Robert and Moreau w 1860 - zaliczana jest do róż portlandzkich, damasceńskich i historycznych. Została nazwana na cześć hrabiego Henryka Chambord, nieproklamowanego króla Francji i Nawarry.  Comte de Chambord jest również jedną z "matek" słynnych róż angielskich Davida Austina



Help me Find podaje, że istnieje pewne zamieszanie związane z inną różą portlandzką Mme Boll, ponieważ zdarza się, że Comte de Chambord jest nazywana w sprzedaży Madame Boll - jednak są to dwie osobne odmiany. Co ciekawe niektóre podręczniki opisują również Mme Boll jako świetną różę dobrą do donic.

Comte de Chambord z moją psiną. 
Jak widać zapach jest atrakcyjny nie tylko dla mnie.


2. Petite de Holland - jak sama nazwa wskazuje jest to dość mała róża. Ma niewielkie kwiaty za to liczne i ładnie się krzewi. To wszystko stanowi bardzo dużą zaletę przy uprawie balkonowej. Jest to róża prowansalska i stulistna. Nadaje się więc na konfitury. Ponoć posiada bardzo silny zapach. Jeśli pachnie tak jak inne stulistne, to moim zdaniem jest to mocno owocowy aromat (duży walor w wypadku konfitur). Jest to stara róża wyhodowana przed 1791 rokiem, jej twórca jest nieznany. Niestety jak większość bardzo starych odmian nie powtarza kwitnienia i jej prawdziwe piękno możemy podziwiać jedynie przez miesiąc - to moim zdaniem jej główna wada (chociaż z drugiej strony, jeśli bardziej cenimy jakość naszych konfitur...). Jako odmiana stara może być również bardziej podatna na choroby i wymaga od nas więcej zaangażowania. Mrozoodporność do -31 stopni, w donicy i tak oczywiście będzie wymagała okrywania.



3. Louise Odier - kolejna róża, której sława obiega świat. Jest opisywana w każdym podręczniku o różach, który posiadam. Ta róża ma chyba wyłącznie same zalety, może za wyjątkiem rozmiaru, który jest mało "balkonowy". Niemniej czy to jest naprawdę wada? Obecnie posiadając już kilka dużych róż, szukam czegoś mniejszego jeśli jednak, ktoś nie ma zagraconego balkonu tak jak ja, a liczy na efekt, będzie to kolejny atut tej róży. Pani Louise Odier świetnie kwitnie i to kwitnienie powtarza, posiada pełne różowe kwiaty dodatkowo nadające się na konfitury. Ma bardzo silny cytrynowy aromat. Dość odporna na choroby. Nie będzie przeszkadzało jej chłodniejsze lato, bo woli niższe temperatury.


Zastanawiam się czemu, wciąż się waham i jeszcze nie kupiłam tej cudowności? Chyba chodzi mi wyłącznie o miejsce albo mam sentyment do róż stulistnych. Ponadto może być jej u mnie nieco za ciepło, chociaż to pokazałaby praktyka (mam ten komfort, że źle kwitnącą u mnie różę, zawsze mogę zawieść do dużego ogrodu na wsi).

Louise Odier jest różą burbońską, wyhodowaną w 1851 przez Jacques-Julien, Jules Margottin Père & Fils. Została nazwana prawdopodobnie na cześć jednej z pań z rodziny ogrodnika Jamesa Odier. 



Dzisiaj przybliżyłam wyłącznie róże z odmian starych/historycznych niemniej nie jest to przecież jedyny, słuszny wybór i w kolejnej części postaram się skupić na bardziej współczesnych różach: angielskich, pnących, miniaturowych oraz pochodzących od pomarszczonych. 






3 komentarze:

  1. Piękne kwiaty. Ciekawy post.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety na balkonie róże zżerają przędziorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to częsty problem ale można te szkodniki znacznie ograniczyć. Na wiosnę promanal 60 ec a latem regularne opryski dowolnym wywarem przeciw przędziorkom (to wersja ekologiczna). Ja niestety o tym zapominam i daję populacji się rozejść, bo taki oprysk powinien być robiony przynajmniej raz w tygodniu.

      Usuń

Stare posty

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Zdjęcia bez wskazanego źródła są na licencji public domain.

KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE LINKI DO PRODUKTÓW I SKLEPÓW BĘDĄ TRAKTOWANE JAKO SPAM.
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Back
to top