Przygotowania do zimy...

Moje róże zostały już przygotowane do zimowania. Ich donice są otulone ale jest jeszcze zbyt ciepło by przykrywać pędy agrowłókniną. Jeśli pogoda utrzyma się w podobnym tonie przez dłuższy czas, nie będzie potrzeby nadmiernego ich ocieplania jeszcze do grudnia a może nawet stycznia.



Donice zostały jednak otulone z jeszcze innego powodu. Mnie i moje krzewy czekała przeprowadzka (stąd blog nieco się przykurzył ostatnimi czasy). Róże musiały zostać jakoś przetransportowane. Owinięcie ich znacznie ułatwia sprawę. Przy okazji uświadomiłam sobie, że świetnym narzędziem do transportowania i jednoczesnego zabezpieczania dużych donic jest kosz na bieliznę z uchwytami. Donicę z krzewem włożyłam do kosza a przestrzeń między nimi wyłożyłam pianką i agrowłókniną. Najbardziej jednak w takich przypadkach przydaje się pomoc zaprzyjaźnionego działkowca - kogoś kto na czas przenosin będzie umiał właściwie zaopiekować się krzewami. Na razie ze względu na brak miejsca zabrałam ze sobą jedynie rośliny owadożerne, chili i passiflorę ale mam nadzieję, że już wiosną będę mogła zaaranżować swój nowy balkon.

Zwykle osoby mające do dyspozycji jedynie hodowlę donicową na balkonie lub tarasie narzekają na brak miejsca i ograniczone możliwości aranżacji, jednak hodowla w donicach ma też swoje zalety. Swój ogród można po prostu spakować i przenieść gdzie indziej, nie trzeba zostawiać lat pracy za sobą. Naprawdę bardzo byłoby mi żal rozstawać się z moimi ukochanymi krzewami a w ten sposób muszą sobie tylko przeczekać...

Tymczasem by zabić nudę zimą zamierzam przeczytać wreszcie kilka zaległych lektur i zająć się pewnym projektem, który pomoże upowszechnić wiedzę o różach historycznych w sieci poza moim własnym blogiem. Ale o tym już kiedy indziej, bo w pierwszej kolejności zapowiada się dość pracowity listopad...





CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

wtorek, 3 listopada 2015

Przygotowania do zimy...

Moje róże zostały już przygotowane do zimowania. Ich donice są otulone ale jest jeszcze zbyt ciepło by przykrywać pędy agrowłókniną. Jeśli pogoda utrzyma się w podobnym tonie przez dłuższy czas, nie będzie potrzeby nadmiernego ich ocieplania jeszcze do grudnia a może nawet stycznia.



Donice zostały jednak otulone z jeszcze innego powodu. Mnie i moje krzewy czekała przeprowadzka (stąd blog nieco się przykurzył ostatnimi czasy). Róże musiały zostać jakoś przetransportowane. Owinięcie ich znacznie ułatwia sprawę. Przy okazji uświadomiłam sobie, że świetnym narzędziem do transportowania i jednoczesnego zabezpieczania dużych donic jest kosz na bieliznę z uchwytami. Donicę z krzewem włożyłam do kosza a przestrzeń między nimi wyłożyłam pianką i agrowłókniną. Najbardziej jednak w takich przypadkach przydaje się pomoc zaprzyjaźnionego działkowca - kogoś kto na czas przenosin będzie umiał właściwie zaopiekować się krzewami. Na razie ze względu na brak miejsca zabrałam ze sobą jedynie rośliny owadożerne, chili i passiflorę ale mam nadzieję, że już wiosną będę mogła zaaranżować swój nowy balkon.

Zwykle osoby mające do dyspozycji jedynie hodowlę donicową na balkonie lub tarasie narzekają na brak miejsca i ograniczone możliwości aranżacji, jednak hodowla w donicach ma też swoje zalety. Swój ogród można po prostu spakować i przenieść gdzie indziej, nie trzeba zostawiać lat pracy za sobą. Naprawdę bardzo byłoby mi żal rozstawać się z moimi ukochanymi krzewami a w ten sposób muszą sobie tylko przeczekać...

Tymczasem by zabić nudę zimą zamierzam przeczytać wreszcie kilka zaległych lektur i zająć się pewnym projektem, który pomoże upowszechnić wiedzę o różach historycznych w sieci poza moim własnym blogiem. Ale o tym już kiedy indziej, bo w pierwszej kolejności zapowiada się dość pracowity listopad...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stare posty

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Zdjęcia bez wskazanego źródła są na licencji public domain.

KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE LINKI DO PRODUKTÓW I SKLEPÓW BĘDĄ TRAKTOWANE JAKO SPAM.
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Back
to top