W oczekiwaniu na wiosnę...

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Róże i przędziorek - czyli czego nie należy robić

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Towarzystwo dla róż: byliny, rośliny letnie i półkrzewy

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Róże historyczne - róże stare

CONVERSATION

Jaja zamiast inspektu...

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Które róże są jadalne?

CONVERSATION

Czemu w ogródku warzywnym nie wolno zapominać o kwiatach?

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Dlaczego niektóre róże nie pachną?

CONVERSATION

Inspiracje - pierwsza przygoda z balkonowymi różami

CONVERSATION

Hodowla róż w donicy

CONVERSATION

Róża Mme Issac Pereire - eksperyment donicowy

CONVERSATION

Odmiany róż na balkon - część II

CONVERSATION

sobota, 21 lutego 2015

W oczekiwaniu na wiosnę...

Off topic ale taki nie całkiem... Róże wciąż śpią, nie mniej dzisiejsze zabiegi mają również wpływ na ich zdrowie. Ponieważ prognoza pogody na najbliższy tydzień jest bardzo obiecująca, cały dzień świeciło słoneczko a mój termometr pokazał 11 stopni, stwierdziłam że to świetny moment aby przygotować balkon do wiosny, przejrzeć donice i zrobić porządki. W pierwszej kolejności wyrzuciłam wszystkie zeschłe fragmenty roślin, obejrzałam byliny i usunęłam ich nadmiernie rozrośnięte części. Rozdzieliłam korzonki dzwonków zaś dla roślin lubiących wapień przygotowałam ziemię. Wymieszałam ją z pogniecionymi skorupkami jajek. Pewnie wielu z was, zna ten stary sposób wzbogacania ziemi ogrodowej. Skorupki jaj mają jeszcze tę zaletę, że ponoć odpędzają niektóre szkodniki. 

Musiałam pozbyć się jednego astra belgijskiego oraz wszystkich poziomek - było na nich za dużo pleśni i nie chciałam ryzykować, że coś przejdzie na róże. Muszę przyznać, że wyrzuciłam poziomki bez większego żalu - moja odmiana miała duże owoce ale nie była zbyt plenna. W ich miejsce pomyślę o czymś właściwszym do uprawy donicowej. Może będzie to jakieś drzewko kolumnowe albo truskawka pnąca?

Krokusy zwane są również szafranami i to z ich pyłku uzyskuje się tę słynną przyprawę...

Miłą niespodziankę zrobiły mi posadzone jesienią cebulki kwiatów. Krokusy, narcyzy, szafirki i śnieżniki zaczęły już kiełkować. Porozstawiałam więc skupione przy ścianie donice i przeniosłam je na parapet,  gdzie będą miały więcej słońca i ciepła. Na wszelki wypadek owinęłam donice agrowłókniną, gdyby w późniejszym terminie zapowiadały się jakieś przymrozki. Zdjęć jeszcze moim roślinkom nie robiłam, bo ledwo wystają z ziemi ale mam nadzieję, że z każdym cieplejszym dniem będą rosły coraz okazalej.


Nietrudno zgadnąć skąd śnieżnik zawdzięcza swoją nazwę...

Ponieważ sezon na dokarmianie ptaków jest w pełni przy okazji umyłam również karmnik. Przedwiośnie to najcięższa pora dla ptaków, które zdążyły już opróżnić wszystkie naturale stołówki w postaci jarzębin czy dzikich róż, stąd pilnuję, by zawsze znalazły u mnie jakieś pożywienie - konopie, dynię, proso czy słonecznik. Dzięki temu podczas porządkowania balkonu towarzyszył mi świergot zniecierpliwionych sikorek, modraszek, kowalików i grubodziobów. Ich zdaniem najlepiej bym zrobiła sypiąc jedynie ziarno do karmnika i zostawiając całą resztę w spokoju :) 

Najbardziej spośród odwiedzających mnie ptaków lubię kowaliki i modraszki...

A róże? Róże zaczęły puszczać pierwsze pączki, a Mme Isaac Pereire nawet i pozwijane malutkie listki. Porozluźniałam ich górne okrycie, by nie miały za gorąco i zrozumiały, że wokoło jeszcze jednak trwa zima. Jeśli tak dalej pójdzie, trzeba będzie usunąć agrowłókninę z gałązek i pooczyszczać krzaczki z zeschłych liści. Do cięcia jeszcze sporo czasu ale można a czasem nawet trzeba pomyśleć teraz o opryskach przeciwko chorobom grzybowym i przędziorkom. Zależy to oczywiście od tego jak wyglądał poprzedni sezon i z czym rośliny miały problem.

Jednym słowem wszystko pomału ale jednak budzi się do życia. W mieście jeszcze nie widać wiosny - wszystko jest szare, trawa zmarniała, drzewa i krzewy w uśpieniu. Jednak w moim wysuniętym na południe, częściowo osłoniętym balkonie, natura idzie troszkę innym rytmem i wszystko budzi się jakby na przekór powszechnej opinii. Strasznie mnie to zresztą cieszy. Nie wiem jak wy ale ja, gdy mogę pobyć nieco w słońcu, pogrzebać w ziemi, zaczerpnąć świeżego, rześkiego powietrza i w końcu patrzeć na kiełkujące rośliny, czuję od razu, że żyję. Jak to opisała Frances Hodgson Burnett:

"Może widać je już w trawie, może są już całe kępki purpurowych i żółtych krokusów. Może listki już poczynają pękać i rozwijać się, a może... szarość gałązek zaczyna się zamieniać w welon z zielonej gazy i pnie się, i pnie się wszędzie wokół. A ptaki przylatują przyglądać się tym cudom, gdyż czują, że tam jest zacisznie i bezpiecznie" 

Są dni gdy nic więcej nie trzeba do szczęścia ponad wiosnę :)


piątek, 20 lutego 2015

Róże i przędziorek - czyli czego nie należy robić

Któryś z moich sąsiadów postawił skrzynkę z różami na parapecie w korytarzu. Szybko stała się dla mnie przykładem tego, jak nie należy z kwiatami postępować. Nie jest to ładny widok:


Wygląda jakby róże były od dawna niepodlewane i zwyczajnie uschły ale to nieprawda. Róże postawiono zimą w nadmiernie ciepłym i suchym miejscu a to równa się obniżeniu odporności i przędziorkom. Jeśli przyjrzycie się dobrze, zobaczycie charakterystyczną dla tego szkodnika pajęczynkę. Jest dosłownie wszędzie. 

O tej porze roku przędziorki na zewnątrz są w uśpieniu, ale te mogły zostać przyniesione wcześniej razem z różami lub z jeszcze ciepłym nurtem jesiennego powietrza. Przędziorek niestety podróżuje z prądami wiatru i łatwo przypadkowo przytachać go ze sobą.Wysoka temperatura sprawiła, że miał idealne warunki rozwoju a właściciel różanej skrzynki najwyraźniej nie rozpoznał zagrożenia. 


przędziorek chmielowiec

Nie bez przyczyny przy hodowli pojemnikowej zaleca się stawianie krzewów w możliwie najbardziej przewiewnych miejscach, gdzie róży nie grozi nadmierne przesuszenie. Jest również bardzo ważne aby pomieszczenie dla zimujących róż miało temperaturę koło 5 stopni i odpowiednią wilgotność. Czasami lepiej jest zabezpieczyć donicę i pozostawić skrzynkę na balkonie, niż ustawiać róże w zbyt gorącym pomieszczeniu. 

Właściwa temperatura chroni nie tylko przed przędziorkiem ale ma również znaczenie dla zdrowia naszych krzewów. Róża potrzebuje niższej temperatury, by wejść w stan uśpienia. Jeśli tego nie zrobi na drugi rok będzie osłabiona, co odbije się na jej kwitnięciu. 


papryka opanowana przez przędziorki

Jeśli w zeszłym roku mieliśmy problem z przędziorkiem powinniśmy teraz zastosować Promanal 60 EC. Jest to ekologiczny środek owadobójczy. Niszczy on zimujące szkodniki i jednocześnie nie wyrządza szkody środowisku. Ważne by użyć go zanim nasze róże się obudzą a przędziorki zaczną żerować. Dobrą porą na użycie środka będzie więc luty i marzec - pogoda powinna być słoneczna a temperatura wynosić koło 10 stopni. 

Jak widać na pierwszym zdjęciu, w mojej okolicy takie profilaktyczne opryski bywają przydatne - przędziorek dokucza mi średnio dwa razy w sezonie. Jest szkodnikiem, który lubi nawracać. Gdy tylko się pojawi, staram się opłukiwać roślinę wodą ale jeśli rozmnaża się nadmiernie stosuję Magnus 200 SC - robiąc oczywiście oprysk dopiero po zmroku, a to ze względu na owady zapylające. Będę to powtarzać na blogu do znudzenia: środków ochrony roślin, nie wolno używać w ciągu dnia (wyjątkiem są ekologiczne i naturalne środki), by nie szkodzić pożytecznym stworzeniom: dzikim pszczołom i trzmielom. Co ciekawe stosując do ochrony roślin mydło potasowe czy np. mydło biały jeleń również powinniśmy bardzo uważać, ponieważ działa ono na wszystkie owady także i te pożyteczne. 

środa, 18 lutego 2015

Towarzystwo dla róż: byliny, rośliny letnie i półkrzewy

Wszystkie róże, również te uprawiane w pojemnikach wyglądają lepiej w odpowiedniej oprawie. W towarzystwie właściwych roślin rosną lepiej i bujniej - czasami nawet powabniej pachną. Takie zjawisko nazywa się alleopatią. W wypadku róż posadzenie obok roślin czosnkowych wzmocni zapach a lawenda ochroni przed częścią szkodników. Polecanymi nieodmiennie towarzyszami dla róż są byliny - a to ze względu na podobne wymagania: lekko kwaśną lub obojętną ziemię, średnią wilgotność oraz słoneczne lub pół cieniste stanowiska. Byliny dość łatwo można podporządkować różom, dzięki czemu podkreślimy piękno naszych okazów. Dodatkowo część bylin jest niezwykle pożyteczna w kuchni i domowej aptece. Wybierając odpowiednie gatunki warto zwrócić uwagę na kolory kwiatów , tak by w zależności od naszych zamysłów współgrały ze sobą lub wręcz przeciwnie kontrastowały.


Róża pienna i lawenda (źródło:http://adventuresinself-sufficiency.blogspot.com/2014/03/flowers-for-flavor-companion-planting.html)

Byliny świetnie sprawdzają się jako rośliny do donic, chociaż część z nich jest nazbyt wysoka. W zeszłym roku posadziłam obok moich róż kocimiętkę i ostróżkę. Tworzyły bardzo ładną kompozycję, uwielbianą zresztą przez trzmiele. Jedyną wadą był ich nazbyt bujny wzrost (co zresztą jest wśród bylin normalne) oraz dość częste odwiedziny kota sąsiadki. W tym roku kocimiętka, ze względu na bezpieczeństwo zwierzaka musi zostać więc nieco ograniczona. 



Ostróżka


Oprócz wspomnianej już kocimiętki, czy ostróżki innymi bylinami współgrającymi z różami będą: szałwia omszona, liliowiec, orlik, dzwonek brzoskwiniolistny, mak wschodni, wiesiołek, jeżówka purpurowa, pysznogłówka.


Dzwonek brzoskwiniolistny

Dobrymi sąsiadami róż są również półkrzewy takie jak lawenda wąskolistna, lawendyna, hyzop lekarski, tymianek, bylica piołun i szałwia lekarska.


Hyzop lekarski

Spośród kwiatów lata polecane są zaś: smagliczka nadmorska, czarnuszka damasceńska, pozłotka kalifornijska, werbena, cynia  czy kosmos.


Czarnuszka Damasceńska

niedziela, 15 lutego 2015

Róże historyczne - róże stare

W postach często piszę o różach historycznych, postanowiłam więc poświęcić im trochę więcej miejsca i przybliżyć tę niezwykłą grupę róż. Chyba każdy miłośnik róż po jakimś czasie znajduje swoje ulubione odmiany. Moimi ukochanymi kwiatami są właśnie róże stare - poniekąd dlatego, że wpisują w inne moje pasje związane ze sztuką. Lubię też ich sentymentalizm oraz to, że w uprawie pojemnikowej stanowią dla mnie wyzwanie - nie są bowiem, tak odporne jak współczesne piękne róże.


Piękna róża damasceńska Comte de Chambord przyciąga nie tylko ludzkie nosy...

Każda odmiana róż historycznych ma swoją wyjątkową historię - pochodzenie wielu z nich jest zresztą owiane tajemnicą. Różami starymi nazywamy grupy, które były najpopularniejsze do XIX wieku. W 1867 roku powstała odmiana La France, uznawana za pierwszą nowoczesną różę, a współczesne grupy zaczęły stopniowo wypierać dawne róże. Róże nowoczesne to tak zwane mieszańce herbatnie a należą do nich np. róże rabatowe, parkowe czy wielokwiatowe.

Róże historyczne posiadają kilka grup. Najstarsze z nich to róża damasceńska, róża biała, róża stulistna i róża francuska. Późniejsze grupy to róże portlandzkie, burbońskie, chińskie i  remontantki. Często zdarza się, że jakaś odmiana zaliczana jest do więcej niż jednej grupy lub jej przynależność jest kwestią sporną.


Róża La France

Część róż historycznych nie powtarza kwitnienia, mają więc specyficzne upodobania co do cięcia. Trzeba ciąć je z głową, kwiaty pojawiają się bowiem dopiero na dwuletnich pędach. Inne odmiany należące do remontantek lub portlandzkich będą poważały kwitnienie i nawet mocne przycinanie może być dla nich wskazane. Kupując różę historyczną należy, więc dokładnie poznać potrzeby swojej odmiany. Pod tym względem róże historyczne wymagają więcej zaangażowania i poszerzania swojej wiedzy. Jeśli jednak lubicie ogrodowe prace takie róże potrafią sprawić dużo przyjemności.


Remontantka Frau Karl Druschki

Różom starym zarzuca się, że nie są tak praktyczne jak współczesne róże, krótko kwitną i częściej chorują. W ogrodnictwie miejskim mają jednak jedną dość poważną przewagę nad mieszańcami herbatnimi. Duża część tej grupy posiada wartości kulinarne. Owszem róża dzika czy pomarszczona  również nadaje się na przetwory do tego jest zdrowsza, nie mniej potrzebuje ona większej ilości miejsca. Róże historyczne nadają się do uprawy pojemnikowej i są praktycznie, chyba jedynym  źródłem smacznych różanych płatków dla osób posiadających wyłącznie balkon lub taras (współczesne mieszańce herbatnie często nie posiadają smaku i wyraźnego zapachu). To idealna propozycja dla każdego miejskiego ogrodnika, pragnącego mieć jadalne kwiaty. A każdy kto chodź raz spróbował konfitur z róży nie zamieni ich na nawet najlepsze konfitury truskawkowe.


Rosa gallica officinalis


Róże historyczne mają również jeszcze jedną zaletę - to element dziedzictwa ludzkości.  Historia niektórych odmian jest iście imponująca. Rosa gallica officinalis była uprawiana już w XIV wieku. Zdarzają się odmiany zapomniane przez wieki i odkryte gdzieś przypadkowo w pałacowych ogrodach czy parkach (czy nie jest to trochę analogiczne do odkrycia zapomnianej niegdyś poezji Norwida?). Człowiek pragnący patrzeć na róże, o których pisał Szekspir lub orientalni bajkopisarze z pewnością pokocha róże historyczne. Dla mnie odmiany stare są lepszym fragmentem historii - dowodem na to, że w skrwawionej wojnami przeszłości człowieka było jeszcze miejsce na coś pełnego piękna, elegancji i delikatności.

Mówiąc o starych odmiana warto jeszcze dodać, że róża sama w sobie jest naprawdę wiekowym kwiatem - dużo starszym od pierwszego człowieka. Wiek najstarszej różanej skamieliny określono na 32 miliony lat, zaś pierwsze hominidy pojawiły się ledwo 5 milionów lat temu.


Skamielina fragmentu róży licząca 32 miliony lat (źródło: http://nwrosehistorians.com/)






sobota, 14 lutego 2015

Jaja zamiast inspektu...

W tym roku postanowiłam wypróbować kilka nowatorskich metod ogrodniczych, które ujęły mnie swoją pomysłowością, ekologicznym podejściem i możliwością zaoszczędzenia kilku groszy. Ponieważ styczeń i luty to czas wysiewania bylin właśnie testuję pierwszy z pomysłów - pochodzi on z portalu www.listotic.com i podpowiada aby zamiast inspektu użyć... no właśnie... jajek.

Tak wygląda "warzywna" wersja autora artykułu:


(źródło: http://www.listotic.com/20-insanely-clever-gardening-tips-and-ideas/13/)

A tak moja ze świeżymi, niepoprzerywanymi jeszcze kiełkami pysznogłowki:



Jakie są zalety takiego wysiewu? Skorupka jajka ma pełno składników odżywczych. Szczególnie nadaje się dla roślin lubiących podłoże wapienne. Sadząc do większej donicy lub na miejsce stałe, nie musimy wyciągać roślin z "pojemnika". Wystarczy, że umieścimy skorupkę w ziemi tak jak na załączonym obrazku. No i przede wszystkim, nie musimy wydawać pieniędzy na inspekt - wystarczy że zjemy jajecznicę.

Jak to rozwiązanie się sprawdza w praktyce będę wiedzieć dopiero za jakiś czas. Na razie mogę powiedzieć, że w moim przypadku pomaga zaoszczędzić miejsce i utrzymać większą czystość. Przenoszenie pojemników z jajkami jest dużo łatwiejsze niż przekładanie inspektu a ziemia nie rozsypuje się podczas takiego zabiegu.


poniedziałek, 9 lutego 2015

Które róże są jadalne?

Na moim balkonie róże zawsze mają towarzystwo. Lubię kiedy kwiaty posiadają odpowiednią oprawę a to co uprawiam, przynajmniej częściowo mogę wykorzystać w kuchni. Sadzę więc byliny lubiące się z różami, zioła, kwiaty jednoroczne i  niewielką ilość warzyw. 

Jeśli jednak chcielibyście uprawiać tylko krzewy różane, wcale nie znaczy, że musicie się ograniczyć wyłącznie do dekoracyjnej funkcji kwiatów. 


Rosa centifolia - jadalna róża stulistna (źródło: wikipedia)

Róża jest niezwykle zdrowa, smaczna i pożywna. Stosuje się ją w kuchni,  ziołolecznictwie i kosmetyce. Używa się zarówno owoców jak i kwiatów. Płatki utarte z cukrem są dodatkiem do deserów i herbaty zaś różę damasceńską stosuje się do aromatyzowania alkoholi i potraw. Z róży można zrobić ziołowe herbaty, nalewki, wino czy konfitury. Płatki dodane do przetworów trzymanych w słoikach ponoć zabezpieczają przed zepsuciem. Róża pomaga też wygoić rany (dawniej róży dzikiej używano do leczenia ugryzień) i wzmacnia odporność. Ponadto konfitury z płatków róż są afrodyzjakiem.



Róża dzika zwana inaczej psią różą (źródło: wikipedia)


Rosa Rugosa - róża pomarszczona (źródło: wikipedia)

Róża zawiera witaminy C, A, B, E i K, fosfor, potas, magnez, wapń i cynk. Nie wszystkie róże są jednak jadalne (precyzując: róże nie są trujące, jednak nie każda róża posiada wartości kulinarne, smak oraz zapach). Istnieje pięć najpopularniejszych rodzajów róży nadającej się do spożycia: róża dzika, róża pomarszczona, róża francuska, róża damasceńska i róża stulistna. Do uprawy pojemnikowej nadają się odmiany z grup francuskiej, damasceńskiej i stulistnej  np. Comte de Chambord, Rose de Resht (róże damasceńskie), Charles de Mills (róża francuska, róża stulistna).  


Rosa damascena - róża damasceńska (źródło: wikipedia)



Każdy z rodzajów róż jadalnych ma nieco inny smak. Róże stulistne są moim zdaniem zdecydowanie bardziej "owocowe". Róże damasceńskie mają mocny zapach przez co lepiej nadają się do nalewek, ale są i tacy którzy robią z nich aromatyczne konfitury. Jest to po prostu rzecz gustu. Zdecydowanie najzdrowsze są zaś róże pomarszczone i dzikie. Właśnie te rodzaje zawierają najwięcej witaminy C. 

                                              Rosa gallica - róża francuska (źródło: wikipedia)

Jeśli chcecie wiedzieć, czy warto założyć ogród różany lub uprawiać róże w donicach polecam spróbować konfitury z róży pomarszczonej. Zwykle jest ona dostępna w sklepach zielarskich i większych aptekach. 

niedziela, 8 lutego 2015

Czemu w ogródku warzywnym nie wolno zapominać o kwiatach?

Czytając ostatnio o ogrodnictwie miejskim zauważyłam pewną rzecz. Część osób przeznacza swoją przestrzeń wyłącznie pod ogródek warzywny. W ich planie nasadzeń z rzadka pojawia się jakaś bylina, czy kwiat jednoroczny. Niby nie ma nic w tym złego - warto jednak wiedzieć, że takie postępowanie obniża efektywność naszych plonów. 

Na wsi u mojej babci ogródek warzywny odgrodzony jest płotem, zaś grządki poprzetykane są kwiatami. Sens takiego zabiegu jest prosty. Przyciągnąć jak największą ilość zapylających owadów. To od nich zależy urodzajność naszych zbiorów. Obecność dzikich pszczół, trzmieli czy motyli sprawia, że nasze rośliny mogą wydać owoce. 

Pożyteczne owady mają swoje preferencje. Do pewnych roślin będą przylatywały dużo chętniej niż do innych- przede wszystkim zainteresują się tymi z dużą ilością nektaru. Zauważyłam, że kwiaty habanero są średnio atrakcyjne dla owadów, ale jeśli obok nich umieścić ogórecznik, po jakimś czasie trzmiele zainteresują się również naszą papryką. Jeśli wśród naszej rozsady znajdą coś interesującego, przy okazji odwiedzą pobliskie, mniej ciekawe rośliny. 


ogórecznik lekarski (źródło zdjęcia: wikipedia)

Nie ma znaczenia, gdzie znajduje się wasz warzywnik. Odpowiednie kwiaty i tak przyciągną właściwe owady. Mój balkon znajduje się blisko centrum dużego miasta a i tak co, roku odwiedzają mnie dzikie pszczoły i trzmiele. 


trzmiel (źródło zdjęcia: wikipedia)

Wiele roślin przyciągających owady ma również zastosowanie dla nas. Przykładowo ogórecznik nadaje się na sałatki, do mięs, czy twarogu. Posiada także walory lecznicze. Zapylacze często lubią zioła. 

Aby przyciągnąć owady zapylające należy posadzić miętę, hyzop, lawendę, tymianek, nasturcję, szczypiorek, mak wschodni, krwawnik albo mikołajki. Motyle zaś lubią różecynie, żagwin, kocimiętkę, macierzankę, astry i smagliczki. Prawie wszystkie wymienione rośliny mają zastosowanie w kuchni lub jako materiał zielarski. Warto tak dobrać gatunki, by któreś zawsze kwitły - wówczas zapylacze będą odwiedzać nas od wiosny do jesieni. Dobrze też zaoferować owadom kwiaty o różnych kształtach. Możemy również skorzystać z gotowych mieszanek nasion przyciągających motyle. 



hyzop lekarski (źródło zdjęcia: wikipedia)

Jeśli więc planujemy uprawę warzyw na balkonie lub w ogrodzie, nie zapominajmy o roślinach kwitnących. W ten sposób nie tylko poprawiamy nasze plony ale również wspomagamy faunę. W mieście, gdzie wiele miejsc jest zanieczyszczonych, zaś przyroda musi konkurować z cywilizacją ma to szczególne znaczenie. W ten sposób możemy wspomagać nasz miejski ekosystem. 


pszczoła miodna (źródło zdjęcia: wikipedia)

Kiedy do naszego balkonu przyciągniemy już zapylacze zadbajmy o to by tam zostały. Gdy nasze rośliny zaatakują szkodniki w miarę możliwości walczmy z nimi nie szkodząc pożytecznym owadom. Nie zawsze możliwe jest stosowanie wyłącznie ekologicznych środków. Jednak z  mojego doświadczenia wynika, że tak naprawdę wystarczy przestrzegać dwóch zasad:

- zawsze i bezwzględnie wykonujemy opryski po zmroku, w czasie kiedy owady zapylające już nie przylatują na nasz balkon. Nigdy w ciągu dnia. 

- jeśli to możliwe wybieramy środki chemiczne nieszkodzące pszczołom, trzmielom i zwierzętom domowym. Taką informację zawsze znajdziemy w ulotce preparatu. Duża część środków ochrony roślin dostępna w marketach ogrodniczych jest przyjazna dla zapylaczy. 

sobota, 7 lutego 2015

Dlaczego niektóre róże nie pachną?

Zauważyliście, że kiedy kupujecie róże w kwiaciarni nie pachną one tak intensywnie jak kiedyś? Ponoć w młodości wszystko wydaje się piękniejsze i większe jednak zawsze miałam wrażenie, że z dzisiejszymi popularnymi różami jest coś nie tak.

Pamiętam dwie sytuacje które dodatkowo wzbudziły moją podejrzliwość. Najpierw przyjaciółka poleciła mi sklep z pół produktami kosmetycznymi. Kupiłam tam hydrolaty z róży damasceńskiej oraz stulistniej. Po otwarciu buteleczki otoczył mnie silny różany zapach - perfumowy w wypadku róży damasceńskiej i słodki, lekko owocowy jeśli szło o hydrolat z róży stulistnej. 

Czemu róże, które dostaje się na urodziny czy imieniny mają jedynie ledwo wyczuwalny nijaki zapach, skoro hydrolaty są tak intensywne? Na jakiś czas zapomniałam o tym pytaniu. Wróciło ono do mnie dopiero, gdy zakwitła róża stulistna mojej babci. Była to stara odmiana o nazwie "Celeste". Róża pachniała bardzo mocno, słodko i cytrynowo. Zupełnie jak róże z dzieciństwa.

Zaczęłam szukać odpowiedzi czemu tak się dzieje i dość szybko na nią trafiłam.

Róże są efektem starannej hodowli. Dla ich twórców priorytetem mogą być różne cechy kwiatów w zależności od celu czy zastosowania. Wydaje się, że dzisiaj najbardziej pożądane atrybuty to odporność na choroby i kolor kwiatów. Wystarczy spojrzeć przecież od czego zależy certyfikat ADR - przede wszystkim od niewrażliwości róży na różnego rodzaju infekcje. Zwróćmy też uwagę na fakt, iż róże nadające się na kwiat cięty (czyli takie z których kwiaciarnie chętnie będą korzystać) muszą się wykazać się przede wszystkim trwałością - ważny jest również u nich brak lub niewielka ilość kolców. Zapach schodzi na dalszy plan, jest on w tym wypadku mniej istotny niż inne cechy. Jak pisze M .J. Monder wiele współczesnych mieszańców herbatnich (czyli najpopularniejszych dzisiaj róż) po prostu "zgubiło" swój zapach w trakcie hodowli.


Róża "Super Excelsa", otrzymała certyfikat ADR w 1991 roku. Odmiana pnąca nie posiadająca zapachu (źródło zdjęcia: wikipedia)

Stare odmiany miały tylko trzy kolory, były mniej odporne, często nie powtarzały kwitnienia za to posiadały wyjątkowy zapach. Nie znaczy to oczywiście, że wszystkie nowe odmiany róż nie pachną  lub pachną nijako. Cześć róż ma delikatny aromat, inne są prawie bezwonne a jeszcze inne będą posiadały mocną woń. Są zresztą i odmiany historyczne o słabszym zapachu. Wszystko zależy od zamysłu twórcy danej odmiany i tego, czy wszystkie zamierzenia udało się osiągnąć.  Ponoć wpływ na zapach może mieć również odpowiednie nawożenie. Róże które są "dokarmiane" za pomocą sztucznych odżywek będą wydzielać mniejszy aromat.





Róża angielska "Abraham Darby" , stworzona przez Davida Austina - odmiana o mocnym owocowym zapachu (źródło zdjęcia: wikipedia)

Zapach historycznych róż zawsze będzie wydawał mi się wyjątkowy i nostalgiczny. W przypadku nowych odmian czasami ingeruje się w swoisty, specyficzny aromat róży sprawiając, że róża pachnie jaśminem, jabłonią, migdałami lub miodem. Nie mniej większość róż angielskich wywodzących się z odmian starych wciąż posiada intensywny aromat swoich "matek".

Jeśli pragnęlibyście uprawiać intensywnie pachnące róże w pojemnikach, odpowiednich róż należy szukać właśnie wśród angielskich i historycznych. Szczególnie polecanymi do tego celu odmianami są:

   -  Louise Odier


        (źródło zdjęcia: wikipedia)

  - Rose de Resht

        (źródło zdjęcia: wikipedia)

Mary Rose


        (źródło zdjęcia: wikipedia)

Warto również wiedzieć, że obecnie na świecie skatalogowano 24 000 odmian róż. Każdy więc znajdzie coś dla siebie.

czwartek, 5 lutego 2015

Inspiracje - pierwsza przygoda z balkonowymi różami


Moja przygoda z różami zaczęła się od obejrzenia filmu V jak Vendetta. Oczarował mnie pełen czerwonych kwiatów balkon, przy którym bohaterki jadły śniadanie. Ta scena na bardzo długo utkwiła mi w pamięci do tego stopnia, że zaczęłam się zastanawiać jak osiągnąć podobny efekt. 


Pamiętam, że poradziłam się wówczas krewnego i zarazem doświadczonego ogrodnika. Usłyszałam, że taki projekt nie jest do osiągnięcia. Róże wymarzną, jeśli nie w pierwszą zimę to na pewno w drugą. 

Jestem jednak uparta i postanowiłam się nie poddawać. Zaczęłam szukać rozwiązania i sposobu na przezimowanie róży na balkonie (niestety nie dysponuję odpowiednią piwnicą). Kompletnie wówczas nie znałam się na różach, kupiłam więc przypadkową pnącą, zwracając uwagę jedynie na kolor i wrażenia estetyczne. Zasadziłam ją w dużej donicy. Róża wbrew przepowiedni przetrwała u mnie ponad trzy lata. 

Zdecydowałam się ją ściąć, jedynie dlatego że bardzo nieostrożnie dopuściłam do zbytniego rozwoju choroby grzybowej. Róża kwitłaby i w tym sezonie, gdyby nie mój brak doświadczenia w rozpoznawaniu chorób róży, jestem tego pewna.  

Nie mniej okazało się, że uzyskanie balkonu obrośniętego różami jest zupełnie możliwe nawet w naszym klimacie. Trzeba tylko trochę uporu, samo-zaparcia i kilka dobrych rad na początek - nieocenione okazały się ogrodnicze fora.

Dziś chciałabym wam pokazać wspaniałe, "wiszące" różane ogrody podobne do tego, który tak zadziałał na moją wyobraźnię. Takie balkony powstają latami krok po kroczku. Chciałabym osiągnąć kiedyś porównywalny efekt, acz zdaję sobie sprawę, że będzie to wymagało jeszcze wiele nauki z mojej strony. Każdy sezon w hodowli róż, przynosi coś nowego. Jednakże przyjemność płynąca z obcowania z królewskimi kwiatami jest warta trudu a nawet ukłuć, zadrapań i nieostrożnie wylanej krwi ;)

(źródło: https://pl.pinterest.com/pin/487373990900448302/)


(źródło: https://pl.pinterest.com/pin/487373990900448513/)

(źródło: https://pl.pinterest.com/pin/80853755785400971/)


(źródło: https://pl.pinterest.com/pin/452400725040870655/)


(źródło: https://pl.pinterest.com/pin/375909900121168222/)


(źródło: https://pl.pinterest.com/pin/488359153312634275/)


(źródło: https://pl.pinterest.com/pin/187743878187636527/)

środa, 4 lutego 2015

Hodowla róż w donicy

Uprawianie róż w pojemnikach nie różni się, aż tak bardzo od "tradycyjnej" hodowli tych kwiatów. Jedyne, co musimy zrobić to pamiętać o kilku zasadach. 

(źródło: wikipedia)

1) Należy wybrać odmianę polecaną do uprawy w pojemnikach.


2) Musimy zakupić odpowiednią donicę. Dobra donica będzie miała przynajmniej 50 cm wysokości i 40-50 cm średnicy. Przy tym powinna być stabilna, by nie mógł przewrócić jej pierwszy lepszy podmuch wiatru.

3) W miarę możliwości wybieramy dla róży przewiewne, nieosłonięte miejsce. 

4) Jak w wypadku każdej róży musimy zapewnić naszym roślinkom co najmniej 5 godzin nasłonecznienia. Wiele odmian dobrze znosi upały ale żadne nie lubią cienia.

5) Kupujemy dobrą, markową ziemię dla róż lub roślin kwitnących, pH powinno wynosić od 6,5 do 7,5.

6) Niektórzy radzą, by ze względu na przesychanie podłoża w donicy sadzić dla róży "towarzystwo" w postaci np. wilca ziemniaczanego, szałwii, lawendy lub roślin kaskadowych. Nie mniej słyszałam na ten temat zupełnie różne, skrajne opinie. To temat warty lepszego poznania i być może przetestowania na własnej skórze. Osobiście do tej pory dbałam o podłoże wykładając po prostu polne kamienie. 

7) Nawozimy stosując wolno-działający nawóz wieloskładnikowy (oczywiście bierzemy pod uwagę porę roku). Podlewamy obficiej niż w przypadku róż rosnących w ogrodzie.


8) Dbamy jak o każdą inną różę, przycinamy w zależności od odmiany, podlewamy według potrzeb, pomagamy przezimować i chronimy przed chorobami grzybowymi oraz innymi szkodnikami.

Dość problematyczną kwestią dla niektórych osób może być zimowanie róż w pojemnikach. Nie jest to jednak problem nie do ominięcia. Jeśli nie dysponujecie miejscem, w którym możecie umieścić różę zimą, by nie przemarzła musicie po prostu odpowiednio zabezpieczyć donicę przed mrozem. Porady na temat zimowania róż w donicach na zewnątrz, znajdziecie pod tym linkiem: zimowanie róż w pojemnikach

(źródło: wikipedia)

wtorek, 3 lutego 2015

Róża Mme Issac Pereire - eksperyment donicowy

Tak właśnie wygląda Mme Issac Pereire w różanym ogrodzie jednej z blogerek (link do postu na dole). Wzdycham oglądając te zdjęcia, ponieważ okropnie podoba mi się owa odmiana. Posadziłam ją u siebie pod koniec zeszłego sezonu. Nie kwitła, jednak dostałam ją tak późno, że niespecjalnie mnie to martwiło. Miałam przy niej też trochę problemów z mączniakiem. Niestety jak pisałam wcześniej nie jest to odmiana do hodowli donicowej i naprawdę nie wiem co z tego wyjdzie... Jeśli uda mi się ją utrzymać w dobrym zdrowiu i kwitnącą, chyba będę piała z radości. Tymczasem polecam przyjrzenie się tej pięknej odmianie , szczególnie jeśli macie do dyspozycji własny ogród a nie tylko balkon.



"RÓŻE: Pachnąca Madame - cz.2: Jedna z najbardziej pachnących róż w ogrodzie Madame Issak Pereire Rośnie przy pergoli w wejścia do ogrodu z różami i już od samego począt..."

poniedziałek, 2 lutego 2015

Odmiany róż na balkon - część II

Jeszcze kilka słów o wyborze róż do donic.

W literaturze fachowej znajdziemy informację, by przy uprawie róż "balkonowych" odpuścić sobie odmiany wielkokwiatowe, mimo że część z nich (np. FOCUS) można hodować w donicach. Ponoć nie wyglądają zbyt estetycznie w pojemnikach ze względu na swój pokrój. Szczerze powiem, że nie miałam takiego problemu, ponieważ nigdy nie ciągnęło mnie do odmian wielkokwiatowych. Wolałam zawsze krzaczaste, bardziej obfite formy. Zostawiam więc ten problem pod rozwagę bardziej doświadczonym hodowcom róż. 

Do pojemników najlepiej nadają się róże okrywowe krzaczaste i rabatowe. W tym wypadku zwracamy również uwagę na certyfikat ADR. Możemy również postawić na róże pnące (balustrada jest świetną podporą) oraz pienne. Te ostatnie mogą być podsadzane bylinami. 


Róże w donicach (źródło: http://www.rosemagazine.com/pages/containers.asp)

Do swojego małego balkonowego rosarium wybrałam róże historyczne. Mam do nich wielki sentyment. Szczególnie cenię w nich zapach i staroświecki kształt kwiatów. Wybrałam Charles De Mills, Comte de Chambord oraz nieco ryzykownie Mme Isaac Pereire. Mam świadomość, że ostatnia pozycja nie jest różą polecaną do donic, nie mniej postanowiłam spróbować. Obecny sezon pokaże, czy w moim postępowaniu był jakiś sens. 

Stare posty

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Zdjęcia bez wskazanego źródła są na licencji public domain.

KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE LINKI DO PRODUKTÓW I SKLEPÓW BĘDĄ TRAKTOWANE JAKO SPAM.
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Back
to top