Najpiękniejsze odmiany róż do donic, na taras i na balkon - część III

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Rośliny pomocne pszczołom...

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Niezwykła róża - Charles de Mills

CONVERSATION

7 komentarze:

Prześlij komentarz

Kiedy zakwitną róże...

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Pachnące róże i aromatyczne rośliny na balkon...

CONVERSATION

2 komentarze:

Prześlij komentarz

Mini szklarnia na balkonie - uprawa roślin

CONVERSATION

6 komentarze:

Prześlij komentarz

Róże i mszyce - rośliny ochronne i sposoby zwalczania

CONVERSATION

3 komentarze:

Prześlij komentarz

Najpiękniejsze odmiany róż do donic, na taras i na balkon - część II

CONVERSATION

4 komentarze:

Prześlij komentarz

sobota, 30 maja 2015

Najpiękniejsze odmiany róż do donic, na taras i na balkon - część III

Dzisiaj pragnęłabym przedstawić wam kolejne propozycje najbardziej interesujących róż do donic. Tym razem zamierzam skupić się wyłącznie na różach współczesnych zaczynając swoją listę od róż pnących. O ile dobrze się orientuję korzenie róż pnących, tak jak w wypadku niektórych portlandzkich, dość mocno się rozrastają, stąd wybór odmian do pojemników jest nieco ograniczony. Pnące róże na balkonie czy tarasie są jednak nie do pobicia pod względem układu, który można uzyskać. Przez kilka lat miałam różę pnącą, którą mocowałam do balustrady i prowadziłam ją wzdłuż barierek. Niestety byłam wówczas dość początkującym "rosomaniakiem" i wybrałam odmianę, która średnio czuła się w donicy, stąd nigdy nie uzyskałam pożądanego efektu. Róża ładnie kwitła ale nie zagęściła się właściwie. Ostatecznie też zamarła z powodu choroby. Była to jednak moja pierwsza róża, więc o różach pnących na balkonie myślę z dużym sentymentem. Oczywiście w ich wypadku im większa donica tym lepiej - właściwie biorąc pod uwagę, że róże rosną w jednej donicy przez wiele lat, mniejsze skrzynki będą odpowiednie raczej dla konkretnych grup w stylu róż miniaturowych czy patio... Przejdźmy jednak do róż pnących...

Super Excelsa - jest to róża pnąca typu rambler. Jej szczególną zaletą jest wysoka odporność na choroby. Uzyskała certyfikat ADR w 1991 roku. Niestety jak to to zwykle bywa w przypadku bardzo odpornych róż nie posiada zapachu. Kwitnie jednak obficie i rozrasta się do 2,5 metra. Jeśli komuś marzy się obrośnięty różami balkon a niespecjalnie zależy mu na zapachu, będzie to dobry wybór. 



Guirlande d'Amour - klimber o zapachu dzikiej róży i mieszaniec piżmowy. Jak dla mnie jest to bardzo przyjemna, efektowna róża. Naprawdę ma coś coś w sobie z róż dzikich. Kwiaty są białe, półpełne, niewielkich rozmiarów ale gęsto porastają krzew. Guirlande d'Amour na balkonie wymaga porządnego okrycia. Mieszańce piżmowe chyba mają to do siebie, że mrozoodporność nie należy do ich największych zalet. Osobiście jednak bardzo lubię te róże, zawsze przywodzą mi na myśl ośnieżone góry. 



Warto jeszcze wspomnieć, że zimowanie mocno rozrośniętej róży pnącej wymaga nieco zaangażowania - a właściwie większego zapasu agrowłókniny. Nie ma sensu przenosić takiej róży do garażu. Wyobraźcie sobie przenoszenie 2 metrowego kolczastego kolosa. O wiele łatwiej po prostu nieco unieść donicę, zabezpieczyć ją pianką, wierzch okryć igliwiem, ewentualnie zebrać pędy i porządnie owinąć je odpowiednim materiałem. Nie raz pokaleczyłam się przy takim zabiegu ale da się to zrobić. Stąd dla chcącego nic trudnego...

Kolejną wartą polecenia grupą będą róże nostalgiczne. Wiele odmian róż nostalgicznych rośnie dobrze w pojemnikach. Mają one staromodny wygląd kwiatów i co ważne, niezły zapach - acz spotkałam się też z opinią, że daleko mu do intensywnego aromatu niektórych róż historycznych. Nie wąchałam osobiście, nie będę więc oceniać. Powiem tylko, że jeszcze nie widziałam hydrolatów i olejków z tej grupy róż, więc może to prawda (chociaż może to być po prostu kwestia czysto praktyczna)... Nie ulega wątpliwości, że to zaś odmiany zdrowe, o pięknym kolorze i zmysłowym kształcie. 

Leonardo da Vinci - chyba nie trzeba jej nikomu przedstawiać. Słynna róża, bardzo popularna ozdoba wielu polskich ogrodów. Ta róża zdobyła sobie wielu wielbicieli.  Ma delikatny zapach. Kwiaty mają przypominać nieco róże francuskie. To odporna odmiana, łatwa w uprawie, raczej bezproblemowa. Otrzymała złoty medal na wystawie w Monza. Inna odmiana tego typu dostępna jest również w kolorze czerwonym.



Mary Ann - wybrałam tę róże przede wszystkim ze względu na jej urzekający kolor. Wiem, że róże w łososiowym kolorze mają wielu fanów a na moim blogu takie okazy zdarzają się rzadko. Postanowiłam nieco to nadrobić przedstawiając wam właśnie Mary Ann. Kolor Mary Ann nie jest jednolity, przechodzi od różowego, przez brzoskwiniowy po łososiowy. Moim zdaniem ta róża ma także bardzo ciekawy ćwierćrozetowy kształt kwiatów. Przypomina nieco róże angielskie, takie jak np. Crown Princess Margareta. Jej zapach jest umiarkowany. Odporność na choroby dobra. Nie jest to zbyt popularna odmiana, ale znam osoby, które patrząc na te kwiaty pokochałby je całym sercem. 



To tylko dwie odmiany, które urzekły mnie osobiście i stanowią mój dość subiektywny wybór - pamiętajcie jednak, że w tej grupie asortyment odpowiednich odmian do pojemników jest naprawdę duży i zawsze możecie wyruszyć na własne poszukiwania. To z pewnością grupa, która może chwycić za serce i przekonać do siebie nawet osoby nie specjalnie przepadające za różami a do tego odporna i łatwa w uprawie.







czwartek, 28 maja 2015

Rośliny pomocne pszczołom...

Pszczoły mają wielkie znaczenie dla naszego życia. Miód i wosk są właściwie efektem ubocznym ich głównej działalności czyli zapylania. Również inne zapylacze takie jak trzmiele czy pszczolinki są niezwykle istotnymi owadami w naszym ekosystemie.

Wykonują dla nas olbrzymią pracę. Ostatnio sporo mówi się o pomaganiu tym pożytecznym istotom. Od wielu lat pszczoły padały ofiarą pestycydów neonikotynoidowych - w 2013 roku po udowodnieniu ich szkodliwości Unia Europejska zakazała ich stosowania. Nie znaczy to jednak, że na nasze pszczoły i trzmiele nie czyhają inne zagrożenia w postaci zanieczyszczeń, szkodliwych środków ochrony roślin czy degradacji środowiska.



Wspomagać pszczoły i inne zapylacze może każdy z nas - nawet jeśli mamy do dyspozycji jedynie balkon czy taras. Na początek wystarczy uprawiać kwiaty, które posiadają dużą ilość nektaru i pyłku.

Wiele osób sadzi warzywa na balkonie jednak nie zapominajmy, że to właśnie rośliny ozdobne i zioła najczęściej stanowią pokarm dla pszczół i zapylaczy. Pyłek kwiatowy ma największe znaczenie w czasie pomiędzy kwitnieniem lipy i akacji a pojawieniem się spadzi w lasach - stanowi on wówczas główne pożywienie tych pożytecznych owadów. Co więc należy sadzić, by wspomóc zapylacze?

Wspominałam już przykładowo o uwielbianym przez trzmiele i pszczoły ogóreczniku (jest pyszny tak samo dla nas). Oprócz niego możemy posadzić kocimiętkę, lebiodkę, orliki, szałwię lekarską, melisę, pysznogłówkę, dziewannę, dziurawiec, macierzankę piaskową, nagietki, wiesiołki oraz chabry ogrodowe. Wymienione rośliny są zaliczane do miododajnych - czyli zawierających najwięcej nektaru. Ponadto zapylacze nie pogardzą także miętą, hyzopem lekarskim, lawendą, tymiankiem, nasturcją, szczypiorkiem, makiem wschodnim, krwawnikiem albo mikołajkami.  Z pośród róż warto wymienić Rosa Mundi, różę aptekarską oraz niektóre hybrydy hulthemi. Odmiany róż zawierające szczególnie dużo nektaru są oznaczane w rosariach jako miododajne.


Z całej tej listy (oprócz róż oczywiście) najbardziej lubię chabry. Kojarzą mi się z wyprawami wraz z dziadkiem na ryby i pleceniem wianków z polnych kwiatów. Nasiona różnych bardzo atrakcyjnych odmian można dostać w większości  sklepów ogrodniczych a jeśli nie chcemy czekać można zamówić sadzonki. Dzisiaj o tych uroczych i pożytecznych kwiatach nie myśli się już na szczęście jako o polnych chwastach ale o ozdobie ogrodu - to samo zresztą tyczy się pięknych ogrodowych maków. Maki islandzkie są ponadto morozoodporne, kolorowe i długo kwitną.




Pszczolinka ruda należąca do pszczół samotnic. 
Nie produkują one miodu, zapylają jednak więcej roślin niż pszczoły miodne.

Ciekawostką jest to, że w obrębie mojego miasta prawo zabrania hodowli pszczół a i tak mam je na swoim balkonie praktycznie co roku. Jest to możliwe ponieważ nawet w mieście mieszkają dzikie pszczoły oraz pszczoły samotnice. Do tego zawsze widuję sporo trzmieli. Witam je wszystkie bardzo chętnie tym bardziej że, wykonują niesamowitą robotę wokoło papryczek chili. Stawiam specjalnie blisko papryczek ogórecznik albo kocimiętkę żeby je przywabić. Do tych wszystkich zalet warto doliczyć i to, że pszczoły samotnice w przeciwieństwie do pszczół miodnych nie żądlą.

Wszystkim pożytecznym owadom możemy pomagać ograniczając stosowanie chemii.  Gdy musimy sięgać po chemię zawsze należy wybierać selektywne środki ochrony roślin i stosować je po zmroku - czyli w czasie kiedy zapylacze już nie latają. Ta bardzo prosta zasada pomoże uchronić nasze owady przez zatruciem. Trzymajmy się również ulotki, nigdy nie zwiększajmy zalecanej dawki preparatu. Jeśli chemia nie jest konieczna możemy stosować jedynie ekologiczne sposoby ochrony. Pamiętajcie jednak, że używanie mydła potasowego (lub szarego) wcale nie należy do ekologicznych środków ochrony roślin - szkodzi ono również pożytecznym owadom. 


Profesjonalny hotelik dla owadów

Jeśli macie do dyspozycji więcej miejsca np. na własnej działce możecie również zainwestować w "hotel" dla zapylaczy. Najprostszym sposobem jest wywiercenie we fragmencie pnia kilku skierowanych w dół otworów o różnych rozmiarach (należy je później wypolerować) lub związanie kawałków bambusa i trzciny oraz włożenie ich do puszki. Z takiego domku chętnie będą korzystały trzmiele i pszczoły samotnice. Możecie również kupić gotowy domek dla motyli.

Na koniec chciałabym jeszcze pokazać wam jak to co, uprawiamy na balkonie wpływa na nasze lokale środowisko. Nie mogę powiedzieć, że w mojej okolicy jest mało kwiecia. Rośnie wiele drzew i krzewów. W pobliżu są lipy, lilaki czy akacje. Zdarzają się nawet rośliny cebulowe: tulipany i irysy. Niewiele jest jednak bylin i ziół. Zupełnie nieświadomie przyczyniłam do małej zmiany w tym zakresie i pojawienia się dziko rosnącego ogórecznika. Rozsiał się sam - wystarczyło, że postawiłam go przy barierce, tak by nasiona strząsane wiatrem trafiały pod balkon. W ten sam sposób zadomowiła się również niezapominajka. Każdy chyba widział również bratki, które bardzo chętnie przenosiły się od sąsiadów na lokalny trawnik. Nie wiem, kto z moich sąsiadów odpowiada  za poziomki, jednak są naprawdę miłą niespodzianką, którą można spotkać w trawie tuż przed blokiem. 

Wspaniałą informacją jest to, że miasta mają wreszcie ograniczyć koszenie. Pamiętam z dzieciństwa łąki pełne chabrów i maków a nawet wilców wijących się po siatkach. Z czasem ten piękny obraz rozmył się, zupełnie tak jak śnieżne zimy. Naprawdę chciałabym aby widok błękitu i czerwieni wśród traw towarzyszył i naszym dzieciom... 


sobota, 23 maja 2015

Niezwykła róża - Charles de Mills

W ostatnich dniach róża Charles de Mills stała się obiektem mojego zachwytu i zdziwienia zarazem. To róża historyczna, którą wprowadziłam na mój balkon w zeszłym roku bardzo późną jesienią. Gdy na nią patrzę mam wrażenie, że łączy ona w sobie to co pierwotne i szlachetne. Delikatne zielone liście niczym u róży dzikiej i kwiaty, o których moja przyjaciółka powiedziała kiedyś, iż mają kształt płomieni. Stara, bardzo poetycka róża jak się okazuje jest pełna zagadek i niespodzianek...



To róża na tyle wiekowa, że ciężko powiedzieć cokolwiek pewnego o jej pochodzeniu. Być może wyhodował ją w 1760 roku Bussard we Francji. Możliwe też, że przybyła z Holandii jeszcze przed 1700 rokiem i jest dziełem jakiegoś nieznanego hodowcy. Jej powstanie jest okryte tajemnicą trudną do przeniknięcia...

Jest to róża niepowtarzająca kwitnienia i zgodnie z tą zasadą kwiaty powinny zawiązywać się na co najmniej dwuletnich pędach. Swój egzemplarz dostałam gdzieś pod koniec listopada w formie nagiego korzenia. Pędy były rozłożyste i dość krótko przycięte. Wiosną postanowiłam sprawdzić jak ta róża będzie się czuła gdy dostanie do towarzystwa rośliny kaskadowe. Posadziłam wraz z nią niski floks i smagliczkę nadmorską. Stwierdziłam, że zrekompensuje mi to brak kwiatów w tym roku. Charles de Mills nieźle dogadał się z "towarzystwem", wypuścił sporo nowych pędów i zupełnie mnie zaskoczył, zawiązał bowiem na nich ... pąki kwiatowe... Najwyraźniej natura nie lubi trzymać się reguł a przynajmniej nie zawsze...



Ale na tym nie koniec niezwykłości związanych z tą różą. Kolejną tajemniczą sprawą jest jej zapach. Otóż w części źródeł podaje się, że posiada ona bardzo intensywny zapach w innych wypadkach określa się ją jako różę zupełnie bezzapachową. Jak to możliwe? Otóż znalazłam informację, że jest to jeden z tych dziwnych aromatów, które nie każdy wyczuwa. Podobnie jest zresztą z zapachem ozonu przed burzą lub patrichoru po deszczu. Część ludzi go czuje, inni nie. Jestem bardzo ciekawa, czy dla mnie ta róża będzie pachnieć. Tym bardziej nie mogę doczekać się kwitnięcia. 



Charles de Mills jako róża galicyjska niepowtarzająca kwitnienia nadaje się również na konfitury. Wyobraźcie sobie - czekają mnie w tym sezonie trzy zbiory płatków: z róży burbońskiej, damasceńskiej i francuskiej. Trzy różane konfitury o różnych smakach i aromatach. Marzenie... A może uda się nawet zrobić jakieś mieszane? Moja druga połówka tymczasem z pewnością zaciera ręce myśląc o zaplanowanej na ten rok różanej nalewce...Róża to bardzo pożyteczna roślina...



niedziela, 17 maja 2015

Kiedy zakwitną róże...

Zimni ogrodnicy zostawili po sobie iście angielską pogodę a mnie przynieśli nieładne przeziębienie. Na swoje roślinki zerkam dziś więc wyłącznie przez szybę okna. Wiosenne kwiaty zakończyły już swój występ. Szafirki przekwitły a krokusy pochowały się pod ziemię. 

Po moich szafirkach zostały już tylko zielone
 łodyżki z nasionami w kształcie serca.

Czar szafranów również przeminął...

Naprawdę bardzo chciałabym żeby był już czerwiec. Nie tylko ze względu na ciepłą przyjemną aurę, przy której dużo trudniej się przeziębić ale przede wszystkim dlatego, że jest to miesiąc róż. Sporo pięknych odmian rozpoczyna pierwsze kwitnienie właśnie w czerwcu - w tym dwie z moich ślicznotek. Trzecia z róż Charles de Mills raczej nie zakwitnie w tym roku. W stosunku do niektórych odmian należy być cierpliwym - zwykle kwitną dopiero na drugi rok. Również róże sprowadzone w środku lata nie zawsze chcą kwitnąć albo robią to w bardzo umiarkowany sposób. 

Tymczasem wokoło zakwitły już lilaki, irysy i niektóre odmiany róży dzikiej i pomarszczonej. Znak, że lato jest coraz bliżej. Zgodnie z tym co wspominałam na blogu we wcześniejszych notatkach, wegetacja jest u mnie nieco przyspieszona i wygląda na to, że Comte de Chambord zamierza się nieco pospieszyć z kwitnięciem.


Zwykle na jednej łodyżce mieszczą się trzy pąki. Środkowe są już bardzo nabrzmiałe i zdaje się, że ich rozkwit będzie kwestią dni. Również Mme Isaac Pereire zawiązała wiele pąków i bardzo możliwe, że jej kwiaty zobaczę jeszcze w maju. To będzie jej pierwszy pokaz na moim balkonie, stąd wypatruję jej kwiatów niecierpliwe. 

Na razie większość roślin letnich czeka w uśpieniu. Nie zdążyły jeszcze wystarczająco się rozrosnąć i pokazać co potrafią... Główne skrzypce w dekorowaniu balkonu grają teraz odporne, niskie odmiany floksów (oraz mój czteronożny ogrodnik), umilając oczekiwanie na spektakl róż... Oby nastąpił już wkrótce...







sobota, 16 maja 2015

Pachnące róże i aromatyczne rośliny na balkon...

Jestem wielką miłośniczką zapachów. Niektóre z nich takie jak świeżo skoszona trawa, zapach siana, maciejka, lipa i fiołki nieodmiennie kojarzą mi się z dzieciństwem, beztroską zabawą i przywołują miłe wspomnienia. Nie wyobrażam sobie ani ogrodu ani porządnego balkonu bez odpowiedniej woni. Jest ona dla mnie nieodłączną częścią świata roślin. Niestety pewne odmiany zwykle pachnących roślin ozdobnych nie posiadają już zapachu - dzieje się tak ponieważ hodowcy stawiają często na kolor i odporność. W wypadku róż im odporność jest wyższa tym zapach skromniejszy. To między innymi dlatego tak bardzo lubię róże historyczne - zdecydowana większość z nich posiada intensywny aromat. 

Róża historyczna Rose de Resht

Jeśli pragnęlibyście stworzyć na swoim balkonie albo tarasie aromatyczny zakątek powinniście wybrać róże spośród grup stulistnych, damasceńskich, białych, francuskich, mchowych, burbońskich a także współczesnych odmian angielskich lub nostalgicznych. Róże wcale nie muszą pachnieć jednolicie. Różne odmiany mają do zaoferowania inne aromaty: nocne, słodkie kwiaty, maliny, cytryny, miód, migdały, jabłka, piżmo. Wybierając pachnącą różę na balkon dokładnie przeczytajcie najpierw opis odmiany. Rosaria podają intensywność aromatu, typ zapachu oraz informację czy różę można hodować w pojemniku. Dzięki temu możecie skomponować własną różaną perfumerię, nawet na niewielkiej przestrzeni.

Piękna łodyga róży mchowej

Róże to oczywiście nie jedyne rośliny nadające się do donic, które wydzielają piękny zapach. Godne polecenia są również lilie. I podobnie jak w wypadku róż nie każda odmiana lilii będzie pachnąca. Aromatyczne lilie należy wybrać spośród: królewskich, białych i orientalnych. Pachną również mieszańce lilii orientalnych i królewskich. 

Lilia biała

Kolejną aromatyczną rośliną jest mięta pieprzowa. Istnieje wiele odmian o różnorodnych zapachach. Obecnie posiadam miętę czekoladową, która w moim odczuciu po prostu pachnie słodkimi miętówkami. Jak na razie największe ważnie zrobiła na mnie mięta truskawkowa, ze względu na swoją intensywność. Wybór jest jednak dużo większy: od mięty ananasowej po jagodową. Podobną pod tym względem rośliną będzie bazylia. Oprócz jej charakterystycznego zapachu znajdziemy odmiany o wyczuwalnych nutach cytryny czy cynamonu. Do kompozycji z mięty i bazylii możemy dodać na przykład rozmaryn i lawendę. Rozmaryn jest mocno "balsamiczny" nie każdy lubi jego zapach, chociaż znam osoby, które go uwielbiają. Wszystkie wymienione zioła mają jedną cechę wspólną. Wydzielają olejki eteryczne przy poruszaniu lub dotknięciu. Nie ma nic przyjemniejszego niż wieczór w takim ziołowym zakątku przy delikatnym wietrze, kiedy aromaty róż, mięty i lawendy mieszają się ze sobą... 

Mięta pieprzowa

Jeśli lubimy spędzać czas na tarasie wieczorami możemy dorzucić jeszcze kilka nocnych zapachów w postaci maciejki, tytoniu czy wiesiołka. Możemy również postawić na wiciokrzewy. Należy jednak najpierw upewnić się, że nie będą do nich miały dostępu dzieci ani zwierzęta domowe, są to bowiem rośliny trujące - identycznie jest z konwalią majową. Ponadto mamy do wyboru jeszcze heliotrop, pachnące odmiany pelargonii, szałwię, mitr, melisę i wiele innych...

Wybór pachnących roślin na balkon jest naprawdę bardzo duży i zależy wyłącznie od naszych upodobań. Stworzymy taką kompozycję, która będzie odpowiadała naszej osobowości i wprowadzi nas w pozytywny nastrój po ciężkim dniu - dzięki temu nasz balkon będzie nie tylko piękny ale stanie się centrum domowej aromaterapii. 


niedziela, 10 maja 2015

Mini szklarnia na balkonie - uprawa roślin

Jakiś czas temu obiecałam opisać jak regał cieplarniany sprawuje się przy uprawie roślin i na ile okazał się przydatny w moim warzywniaku.

Powiem szczerze, że nie mam chyba na co zbytnio narzekać. Mini szklarnia plus południowo-zachodni balkon tworzą bardzo zgraną parę. Jest 9 maja a w mojej mini szklarni znajdują się już pomidory koktajlowe oraz papryczki chili. Po sprawdzeniu pogody i upewnieniu się, że będzie stabilna postanowiłam nie czekać do zimnych ogrodników z przenosinami. Póki co roślinki nie przemarzły, nie doznały szoku termicznego, czują się nad wyraz dobrze. Pomidorki trafiły zresztą do mini szklarni już dobre dwa tygodnie temu. 


Mini szklarnia jest wyjściem dla leniwych. Tym razem wyjątkowo nie hartowałam swoich roślinek i nie zauważyłam żadnych efektów ubocznych. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, gdyż temperatura w regale cieplarnianym potrafi być wyższa niż ta w mieszkaniu. Mini szklarnia jest dodatkowo nagrzewana przez oszkloną część balkonu i ściany budynku. Z zatrzymaniem ciepła na noc nie ma większego problemu - wystarczy zamknąć mini szklarnię - dzięki temu nie grożą nam nadmierne wahania temperatury.

Ale nie jest tak idyllicznie jak mogłoby się wydawać. Szklarnia potrafi bardzo mocno się nagrzać, do tego wilgotna ziemia, oddychanie roślin i mamy wręcz warunki tropikalne. Raz w wyjątkowo ciepły dzień zapomniałam otworzyć mini szklarnię przed wyjściem do pracy i mimo, że zostawiam ją zawsze nieco uchyloną od dołu, prawie ugotowałam bazylię! Część młodych, słabszych osobników bazylii niestety tego nie przetrwała (co ciekawe na pomidorach nie wywarło to większego wrażenia). Trzeba więc zawsze pamiętać o wietrzeniu mini szklarni i otwieraniu jej w ciepłe, słoneczne dni. Latem prawdopodobnie w ogóle nie będę jej zamykać. 



Mini szklarnia najbardziej nagrzewa się od góry więc na najwyższą półkę warto wstawić najbardziej ciepłolubne rośliny. Jest też na niej najwięcej miejsca. Półka numer dwa jest moim zdaniem nieco za niska - na szczęście moje pomidory to odmiany zwisające. Mini szklarnia jest dostępna w różnych rozmiarach i ze zmienną ilością półek. Jeśli planujecie sadzić rośliny znacznych rozmiarów pomyślcie raczej o największej mini szklarni ale 3 półkowej, inaczej może zabraknąć wam miejsca. Nie będzie to problemem jeśli sadzicie głównie sałaty, cebule, poziomki czy marchewki. Ostatnia półka najbliżej gruntu nagrzewa się najmniej ze wszystkich - posadziłam tam rzodkiewki i sałatę. 

W moim wypadku kłopotliwy może być również dostęp światła do mini szklarni. Im niżej tym bardziej cieniście. Wynika to jednak z ustawienia regału na moim balkonie i wcale nie znaczy, że będziecie mieć ten sam problem. Dodatkowo zawsze można dobrać gatunki tak, by te z najwyższym zapotrzebowaniem na światło dostały górną półkę - warzywa czy zioła lubiące niewielki cień umieszczamy wówczas niżej i dzięki temu uzyskujemy optymalne warunki dla wszystkich donic.

Generalnie zakup regału cieplarnianego wychodzi na plus. Ułatwia hodowle i przyspiesza rozwój roślin. W warunkach balkonowych pomaga utrzymać porządek i zaoszczędza miejsce. Jedyne niebezpieczeństwo to nadmierne przegrzanie, należy więc pilnować by w ciepłe dni mini szklarnia była otwarta. 

sobota, 9 maja 2015

Róże i mszyce - rośliny ochronne i sposoby zwalczania

Od początku maja toczę nierówną walkę z mszycami - pojawiły się w tym roku wyjątkowo wcześnie i  są bardzo dokuczliwe. To niestety efekt ciepłej zimy. Z kolei biedronek jest jak na lekarstwo. Usuwam więc mszyce ręcznie, miażdząc je jak tylko się pojawią. Teoretycznie w trakcie takiej czynności mszyce powinny wysyłać chemiczny sygnał o zagrożeniu odstraszający resztę szkodników. Mam jednak wrażenie, że "moje" mszyce niewiele sobie z tego robią. Każdego dnia jest ich coraz więcej. Szczególnie upodobały sobie kocimiętkę i różę Mme Isaac Pereire.

Mszyce w różnych stadiach na pąku róży

Mogłabym rozwiązać ten problem bardzo szybko - jednym opryskiem Mospilanem 20 SP. To bardzo skuteczny środek a do tego selektywny, co znaczy mniej więcej tyle, że nie szkodzi on pszczołom i zwierzętom domowym. Stosuje się go w sadach i przy uprawie warzyw a maksymalny okres karencji (czyli czas, który musi minąć, by bezpiecznie zjeść nasze plony) to 14 dni. 

Na razie jednak postanowiłam się z tym wstrzymać i spróbować naturalnych metod. Ekologiczne opryski mają jednak pewną wadę. Trzeba je powtarzać często i regularnie, zaś liście róży nie specjalnie lubią być moczone. Niektóre odmiany są na to szczególnie wrażliwie. W efekcie pozbędziemy się mszycy (albo i nie, jeśli mamy pecha) ale zafundujemy sobie mączniaka lub pleśń. Jeśli zamierzacie chronić swoje róże domowymi metodami od razu zrezygnujecie z preparatów z użyciem mleka czy płynu do mycia naczyń. Wybierzcie te, które oprócz odstraszania mszyc obronią krzewy przed chorobami grzybowym (ponoć mleko również posiada jakieś właściwości antygrzybiczne, jednak w moim wypadku ten preparat nie zdał egzaminu). Będą to odwary z cebuli i czosnku (75 gram pociętej cebuli na 10 litrów należy gotować 30 minut lub 200 gram roztartego czosnku na 10 litrów przez 20 minut - stosujemy bez dodatkowego rozcieńczania). Dzięki temu nawet regularne opryski nie powinny zaszkodzić waszym krzewom. 

Jeżeli jednak posiadacie odmianę wrażliwą na moczenie i deszcz musicie poważnie przemyśleć zastosowanie chemii. Jej zaletą jest to, że wystarczy ją użyć raz, góra dwa razy w sezonie.Wybierając preparat nieszkodliwy dla owadów pożytecznych, używając go po zmroku i dokładnie przestrzegając ulotki, minimalizujecie potencjalne szkody. 

Sama postanowiłam spróbować walki z mszycami od trochę innej strony. Chciałabym stworzyć na balkonie naturalną barierę, która ograniczy występowanie szkodnika. Można to zrobić dzięki uprawie współrzędnej. Rośliny, które współgrają z różami i chronią je przed szkodnikami oraz chorobami grzybowymi to lawenda, czosnek i szczypiorek. Posadzenie czosnku jest szczególnie łatwe. Nieobraną główkę czosnku wystarczy podzielić na tak zwane "ząbki" i wsadzić je do donicy razem z różą. Wyrosną z nich nowe osobniki. Sadzenie w pobliżu róży czosnku ma jeszcze jedną zaletę - wzmacnia aromat różanego krzewu. 



Mszyce nie lubią również mięty i aksamitki. Nie są to rośliny, które idealnie współgrają z różami ale postanowiłam je wypróbować. Moją miętę czekoladową posadziłam razem z Mme Isaac. Mięta jest dość ekspansywna, trzeba więc często ją przycinać tak by nie osłabiła róży zamiast ją wspomóc. W osobnej donicy wysiałam zaś miętę meksykańską. Zobaczymy jaki przyniesie to efekt.




Istnieje jeszcze jeden ciekawy sposób walki z mszycą - opłacalny raczej dla posiadaczy dużych ogrodów. Kilka firm oferuje sprzedaż naturalnych wrogów mszyc. Za około 200 złotych możemy zamówić larwy biedronki dwukropki lub złotooka pospolitego. Te żarłoczne owady same oczyszczą nasz ogród i pomogą utrzymać w nim równowagę bez konieczności wykonywania oprysków.






sobota, 2 maja 2015

Najpiękniejsze odmiany róż do donic, na taras i na balkon - część II

Kontynuując poprzedni wątek, pragnęłabym jeszcze na chwilę pozostać w kręgu najlepszych róż historycznych i powiedzieć kilka słów o kolejnych dwóch odmianach:

Mme Isaac Pereire - no właśnie... to dość kontrowersyjna sprawa umieścić ją na liście najlepszych róż do donic. Mimo, iż Mme Isaac Pereire  jest oceniana przez Help Me Find jako "doskonała" nie jest odmianą dedykowaną do pojemników i ma moim zdaniem kilka bardzo poważnych minusów. Ale... ma też bardzo silne plusy... 

Mme Isaac Pereire jest moim zeszłorocznym eksperymentem. Postanowiłam sprawdzić, czy przyjmie się w donicy i będzie kwitła ponieważ pokusiłam się na jej płatki i zapach. Ta piękna "burbonka" ma niesamowite, duże, głęboko różowe kwiaty wydzielające jeden z najmocniejszych zapachów na jaki stać różę. Ponadto słynie z tego, że jest najlepszą odmianą na konfitury z różanych płatków, jest bowiem wyjątkowo aromatyczna. Może być także uprawiana jako róża pnąca.



Mogę już powiedzieć, że mój eksperyment się udał. Róża ładnie przezimowała, przyjęła się i zawiązała dużą ilość kwiatowych pąków, tak więc tylko czekać aż zakwitnie w niedługim czasie. Da się trzymać ją w donicy ale zauważyłam, że woli miejsca bezwietrzne i ciepłe. Niestety, jest ona słodka a co za tym idzie bardzo lubią ją różnorakie szkodniki. Ponieważ jest to odmiana na konfitury i chemia w jej przypadku nie jest wskazana, trzeba się nieco natrudzić by odegnać całą chmarę mszyc. Wspomnę tylko, że jest początek maja a już zabiłam na niej kilka tych szkodników. Moim zdaniem jej odporność na choroby grzybowe wymaga również wiele do życzenia. Jest to róża jednym słowem przepiękna ale stawia przed właścicielem pewne problemy. Poleciłabym ją więc miłośnikom oryginalnej kuchni i wyjątkowych zapachów ale lubiącym wyzwania. Mme Isaac Pereire wyhodował Armand Garçon w 1881 roku we Francji. Jest to róża burbońska nosząca imię żony francuskiego bankiera i zarazem mecenaski owej odmiany. 


Mme Boll - Wymieniałam ją już przy okazji opisu Comte de Chambord, gdyż według "Help Me Find" są to odmiany czasami mylone. Mme Boll ma piękne, bardzo pełne, różowe kwiaty z liliowym odcieniem. Kwitnie z początkiem lata, długo i obficie. 

Piękny okaz Mme Boll do obejrzenia pod adresem http://agnetastrdgrd.blogspot.com
Jak widać odmiana nieźle radzi sobie i w mroźniejszym klimacie.

Krzew osiąga rozmiary około 120 cm. Jest to zdrowa odmiana, określana czasem jako najlepsza z róż portlandzkich acz osobiście uważam, że ten tytuł powinien przypaść jednak Comte de Chambord. Mme Boll posiada ponoć pewną wadę - nie lubi deszczu, więc warto wybierać dla niej osłonięte miejsca. Ma przyjemny i intensywny zapach. W zależności od źródła zalicza się ją albo do róż portlandzkich albo do remontantek. Wyhodował ją Daniel Boll w Stanach Zjednoczonych w 1858 zaś do Europy trafiła rok później za sprawą Boyau.


Na tym zakończę mój przegląd róż historycznych dedykowanych do donic. Przejdę teraz do róż angielskich, co wydaje się dość logiczną kolejnością, ponieważ to właśnie róże angielskie są spadkobiercami róż starych:


Mary Rose - jedna z najsławniejszych angielek. Posiada pełne, nostalgiczne kwiaty w odcieniu, który określiłabym jako ciepły róż. Osiąga wielkość około 120 cm. Ma pokrój lekko zwisły. Wielokrotnie kwitnie i pięknie pachnie. 



Jej zapach to chyba kwestia dość subiektywna, gdyż różne źródła podają jego intensywność zupełnie inaczej: od delikatnego aż do bardzo silnego. Określa się go jako migdałowo-miodowy. Być może intensywność aromatu tej odmiany zależy po prostu od warunków uprawy. Z wszelkich opinii wynika, że to bezproblemowa, zdrowa odmiana. Może rosnąć w półcieniu, jest odporna na upały i deszcz. Wyhodował ją oczywiście David Austin w 1983 roku. 


Sir John Betjeman - Kolejna odmiana Austina, tym razem z 2008 roku. Dość niska róża dochodząca do 100 cm. Posiada bardzo liczne, pełne, różowe kwiaty mające wielkość zaledwie 7 cm. Jest to więc skromniejsza wersja róży angielskiej, co przy uprawie w pojemniku może stanowić czasem zaletę. 


Zapach jest niestety dość delikatny, za to o aromacie jabłka. Kwitnie wielokrotnie, toleruje półcień i gorsze stanowiska. Odmiana odporna na choroby. Według Help Me Find róża została oceniona jako "doskonała". Wydaje się być fajnym, niewymagającym wyborem na niewielkie balkony, szkoda jedynie, że nie posiada tak dobrego zapachu jak niektóre róże angielskie, słynące przecież z intensywności swojego aromatu. 


Stare posty

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Zdjęcia bez wskazanego źródła są na licencji public domain.

KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE LINKI DO PRODUKTÓW I SKLEPÓW BĘDĄ TRAKTOWANE JAKO SPAM.
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Back
to top