Szkodniki, upały i susza - czyli gorsza strona lata

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Lato w warzywniaku - pomidorki w donicy

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Urodzinowa Swany - biała róża okrywowa

CONVERSATION

3 komentarze:

Prześlij komentarz

Białe róże w donicach część II

CONVERSATION

1 komentarze:

Prześlij komentarz

Róża z dalekiej Persji - czyli Rose de Resht

CONVERSATION

1 komentarze:

Prześlij komentarz

niedziela, 30 sierpnia 2015

Szkodniki, upały i susza - czyli gorsza strona lata

Druga połowa lata była dla moich roślin naprawdę niszcząca. Mam balkon i okna od strony południowo-zachodniej dzięki czemu wszystko nagrzewało się jeszcze bardziej. Temperatura dochodziła do ponad 40 stopni. Teraz gdy pogoda się uspokoiła mogę zrobić bilans strat i spróbować wyciągnąć z tego jakieś wnioski.  




Rosa Mundi, którą trzymałam przez jakiś czas na parapecie nie przetrwała tych okropnych upałów i jest to moja najboleśniejsza strata. Padła również cała i to cała bez wyjątku sałata a i z ogórecznika niewiele zostało. O ile ogórecznika i późną sałatę mogę wysiać ponownie i po jakiś dwóch tygodniach mieć wystarczającą ilość liści do kanapek czy sałatki o tyle Rosa Mundi przepadła na dobre. Wraz z upałami i suchym powietrzem pojawiła się plaga przędziorków - i to mimo tego, że prawie codziennie późnym wieczorem zraszałam moje róże wywarem z cebuli albo czosnku. Mam przędziorki co roku, jestem na nie przygotowana ale takiego ataku jeszcze nie widziałam. Po dwukrotnym użyciu chemii (oczywiście tylko w nocy tak by nie szkodzić ani trzmielom ani sąsiadom) w końcu chyba zniszczyłam tę kolonię. Niestety patrząc na Rose de Resht zastanawiam się, czy przędziorki nie zahamowały jej rozwoju albo czy nie została w inny sposób uszkodzona z powodu temperatury. Brak świeżych pędów wydaje mi się niepokojący a szok wywołany przegrzaniem może być widoczny nawet dopiero po roku. Z tego względu, że Rose de Resht jest dość odporna na upały podejrzewam jednak przędziorki. Pozostałe róże mają uszkodzone przez przędziorki liście ale głównie na dole krzewu - poza tym rozwijają się prawidłowo. Liście z wyraźnymi uszkodzeniami usuwam. Nic za to nie stało się ani papryczkom chili ani pomidorom - widać nie srogi im gorący i suchy klimat. 

Nie tylko mój balkon padł ofiarą upałów i suszy. O ile mogłam odpowiednio nawadniać rośliny w donicy to okoliczne krzewy i kwiaty były  zdane wyłącznie na siebie i skromne opady deszczu. Widzę, że bardzo wiele roślin ma pozwijane w rulony liście, widoczne oznaki chorób grzybowych a przędziorki są wszechobecne. Naprawdę przydałby się przynajmniej tydzień intensywnych opadów... 



Nie lubię narzekać - każda sytuacja jest po to, by czegoś nas nauczyć. Wyciągnięcie odpowiednich wniosków może być tym bardziej ważne, skoro coraz częściej mówi się, że suche, gorące lata mogą stać się nieodłączną częścią naszego klimatu. Co możemy więc zrobić? W wypadku róż oraz innych roślin ważnym czynnikiem wyboru odmiany powinna stać się ich odporność na wahania temperatury, upał oraz mróz. Jeśli posiadamy mniej odporne rośliny, postarajmy wybrać dla nich mniej gorące miejsce albo zaopatrzyć się w parasolki z ochroną UV. Ochronią nas i nasze rośliny przynajmniej przed bezpośrednimi promieniami. Wybierajmy również donice w jasnych odcieniach w miarę możliwości z nienagrzewających się materiałów. Kolejna zasada jest stara jak świat niestety sama nie zawsze o niej pamiętam. Podlewamy rośliny wieczorem, tak by nie poparzyły się od wody. Szczególnie niebezpieczna jest woda, która przypadkowo osadzi się na liściach, działa bowiem jak soczewka przypalając roślinę. Uszkodzone przez słońce albo szkodniki liście i kwiaty usuwamy.  Ponadto staramy się dbać o środowisko. Niestety anomalie pogodowe, przynajmniej częściowo są wynikiem także naszej działalności... Poniekąd warto też spróbować po prostu dostosować się do zmian wybierając rośliny o małych potrzebach pokarmowych. Pozwoli nam to oszczędzić wodę w czasach  jej niedoboru. Pamiętajmy, że niektóre odmiany szałwii i lawendy bardzo dobrze czują się w takich warunkach a to sprawia, że wcale nie musimy rezygnować z tego co pożyteczne i piękne zarazem. Również dobrze nawożone róże poradzą sobie z mniejszą dawką wody. 

niedziela, 23 sierpnia 2015

Lato w warzywniaku - pomidorki w donicy

Jakiś czas temu pisałam, że nie hoduję na swoim balkonie zbyt wielu warzyw. Wolę przeznaczyć moją niewielką przestrzeń dla róż, niemniej mam także swoją mini szklarnię i kawałek parapetu dla bardziej użytkowych roślin. W tym roku posadziłam nową odmianę pomidorków i trzy nowe odmiany papryki. Byłam ciekawa jak się spiszą w hodowli donicowej. Tym razem opowiem wam, jak mają się pomidory. Zaznaczam, że jestem w tej materii.prawie zielona. Miałam pomidory na balkonie tylko raz i nie odniosłam jakiś spektakularnych sukcesów 

Moje pomidorki to Garden Pearle. Jest to odmiana pomidorków koktajlowych przeznaczona specjalnie do donic.  Garden Pearle to rzeczywiście strzał w dziesiątkę. Odmiana jest bardzo plenna. Nie trzeba się przy niej tak namęczyć jak przy zwykłych pomidorach. Zwykle w przypadku pomidorów umieszcza się jedną sadzonkę w dość dużej donicy. Ja wsadziłam po trzy sadzonki do średniej wielkości donicy i dałam im do towarzystwa cebulę i bazylię (na zasadzie dobrego sąsiedztwa) a plony nadal są zadowalające. Pędy z czasem robią się dość ciężkie. Najlepiej posadzić tę odmianę w wiszącej donicy lub zamocować jakąś podpórkę. Nie wymaga specjalnie nawożenia. Moje pomidorki dostały kilka razy biohumus i nic więcej. Nie potrzebują również tak intensywnego nawadniania jak inne odmiany. Na początku czerwca udało mi się je przekarmić. Na ich liściach robią się wówczas brzydkie jasne plamki. Takie porażone listki należy usuwać i ograniczyć podlewanie. Z tego co zauważyłam pomidory Garden Pearle są bardzo odporne na upał - co nie znaczy, że w czasie gorąca gdy ziemia tak szybko przesyca nie należy zwiększyć im dawki wody.


Eksperymentalnie, opierając się na zasadzie wzajemnego wpływu roślin chciałam sprawdzić co będzie lepszym "znajomym" dla pomidorów: cebula czy bazylia. Chyba wygrała jednak bazylia, bo cebulka w pewnym momencie zupełnie schowała się pod ziemię (to była cebulka na szczypiorek). Nie mniej sadzenie bazylii w donicy z pomidorami określam jako pewnego rodzaju marnotrawstwo. Bazylia chyba nie wytrzymuje specjalnie tej konkurencji, albo lipcowe upały były dla niej zbyt silne. O ile to towarzystwo może i dobrze wpłynęło na pomidory to na bazylię już nieszczególnie. 


Same owoce są w smaku słodkie bez nutki kwasowości. Ich wielkość jest różna. Niektóre mają średnice trzech a inne aż pięciu centymetrów. Dojrzewają już w lipcu i wciąż pojawiają się nowe. Nie mam zbyt wielkiego doświadczenia z pomidorami, może wszystkie odmiany tak się zachowują ale w wypadku Garden Pearle co zerwę kilka pomidorków już zawiązują się kolejne. Jest prawie koniec sierpnia a tu wciąż pojawiają się nowe malutkie zielone owocki. Jest ich tak dużo, że muszę uważać by nie zerwać ich razem z dojrzałymi pomidorami. Często drobne zielone kulki pojawiają się miedzy czerwonymi owocami, tak więc nie ścinam całych gałązek a tylko pojedyncze owoce. 


Jako osoba początkująca w hodowli pomidorów śmiało mogę polecić na wasz balkon albo taras właśnie Garden Pearle. Jest to odmiana plenna, zdrowa i łatwa w obsłudze i nawet ktoś taki jak ja, bez wielkiej wiedzy o pomidorach da sobie z nią radę. Nawet jeśli macie swój ogródek, możecie stworzyć z Garden Pearle śliczną donicową ozdobę zawieszoną na ganku czy w pobliżu drzwi. 

niedziela, 16 sierpnia 2015

Urodzinowa Swany - biała róża okrywowa

Znajomi potrafią czasami wprowadzić w życie nieco zamieszania i to na różne sposoby. Ile razy dostaliście prezent, z którym nie wiedzieliście co macie zrobić? Wyrzucić to brak szacunku i marnotrawstwo - ktoś w końcu chciał okazać wam serce i przeznaczył dla was swoje ciężko zarobione pieniądze. Oddać komuś, komu bardziej się przyda? Czemu nie ale tylko po kryjomu, by nie sprawić zawodu. A może jednak spróbować się przekonać? 

Moi znajomi ostatnio wycieli mi taki właśnie numer (całe szczęście nie czytają tego bloga). Kupili mi najoczywistszą rzecz jaką mogli kupić. Różę. Gdy zobaczyłam jak wchodzą trzymając zapakowany kwitnący krzew pomyślałam uśmiechając się dla niepoznaki: "o mój Boże nie, tylko nie róża, co ja z nią zrobię? Chyba pojedzie na wieś, czy nie mogliście kupić mi po prostu czekoladek?". Z różą, którą kupujecie dla rosomaniaka jest jak z perfumami. Trzeba trafić w gusta. Moi znajomi wiedzą, że preferuję róże historyczne, niestety były niedostępne w szkółce, którą odwiedzili. Przywieźli mi więc coś innego jako "tło dla moich okazów". 




Żeby nie było gust mają naprawdę dobry. Dostałam sprawdzoną różę okrywową Swany. Nikły zapach to jej minus, ale bardzo liczne kwiaty o płaskim kształcie są urocze. Nie wykorzystam jej w kuchni ani do konfitur ale rozrasta się mocno i jest odporna na trudne warunki, czyli mogę umieścić ją na parapecie. Reprezentuje dobrą markę: francuską firmę Meilland. HMF oceniło różę jako "doskonała". Ponadto nieźle czuje się w donicy. To pewniak acz nie "mój gatunek wina". Nie mniej prawdziwy problem leżał w czymś zupełnie innym. Swany jest biała. Czasami różowieje ale nie przy takiej pogodzie
. Jestem jedną z tych osób, które starannie wybierają róże a później dobierają pod nie inne rośliny, mając również na uwadze kolorystyczne akcenty. Na moim balkonie nie ma nic w odcieniach bieli czy żółci. Nawet owoce i warzywa są pod tym względem zdyscyplinowane i to łącznie z truskawkami, które kwitną na różowo (odmiana Toscany).



Jednak jak to w życiu bywa głupie pomyłki czy nietrafione prezenty są okazją do wypróbowania czegoś nowego. Stąd ostatecznie posadziłam Swany w większej donicy w towarzystwie mikołajka alpejskiego i wzięłam się za planowanie przyszłego sezonu zamierzając uzupełnić odcienie różu i błękitu o biel. Mary Rose, co do której prawie się zdecydowałam zostanie prawdopodobne zastąpiona Glamis Castle (czyli potomkiem Mary Rose). Jest to tak naprawdę niezłe wyjście, gdyż co do zapachu Mary Rose opinie bywają sprzeczne, za to Glamis Castle przyniesie na mój balkon intensywny zapach mirry. Wprowadzenie koloru białego ma jedną ważną zaletę - jest mnóstwo intensywnie pachnących białych roślin wydzielających swój zapach wieczorem i nocą. Tak więc wieczorniku damski, tytoniu i jasminum - witajcie!

niedziela, 9 sierpnia 2015

Białe róże w donicach część II


Kontynuując jeden z poprzednich wątków pragnę przedstawić wam jeszcze kilka odmian róż o białym kolorze, szczególnie nadających się do uprawy pojemnikowej. Stworzyłam niewielką listę takich odmian na potrzeby mojej znajomej, przymierzającej się do rozpoczęcia swojej przygody z różami. Starałam się wybierać odmiany łatwe w uprawie, chociaż dodałam również kilka pięknych kapryśnic jak w wypadku róży starej o nazwie Leda. Niektórzy lubią wyzwania... 

Zanim jednak przejdę do opisu kolejnych białych róż chciałabym napisać jeszcze kilka słów odnośnie ich koloru. Biel róż nie zawsze pozostanie czysta.W wypadku niektórych odmian z reguły biała barwa jest lekko złamana przez róż lub róża posiada różowe akcenty jak np. końcówki płatków Ledy. Jednak biała róża może także zmienić swój kolor pod wpływem temperatury i środowiska. Barwa róży nie zależy bowiem tylko od genów ale od jej metabolizmu. Z tego właśnie powodu wciąż nie uzyskano róży w kolorze błękitu a wszystko co udało się osiągnąć to lilia. Zresztą i róże w odcieniach lila mają tendencje do różowienia. Widziałam zdjęcia kwiatów odmiany blue rhapsody fotografowanej w różnych warunkach. Odcienie znacznie się od siebie różniły. Jeśli hodujecie róże stare również możecie zaobserwować jak u niektórych odmian zmienia się barwa. Nie tylko pod wpływem warunków zewnętrznych. Wiek płatków również ma znaczenie i  część wraz z rozwojem zmienia barwę... Tak więc przy wyborze róż poza określeniem koloru, zwracajmy uwagę również i na inne cechy jak odporność na choroby i upał, tolerancja deszczu, możliwość używania odmiany w kuchni, jej zapach i pokrój.

Oto kilka odmian białych róż wartych polecenia:

Margaret Merril - róża rabatowa i floribuda, oceniona przez HMF jako doskonała. Jest nieduża. Dorasta do 80 cm. Posiada intensywny zapach korzenno - cytrynowy. Toleruje wysokie temperatury. Otrzymała prestiżową nagrodę AGM londyńskiego stowarzyszenia Royal Horticultural. Może być wrażliwa na czarną plamistość. Lekko różowieje wewnątrz pąka.



Aspirin Rose - floribuda i róża patio (także do mniejszych donic). Piękna róża, która lekko różowieje pod wpływem niższej temperatury. Bardzo odporna z certyfikatem ADR za to z nikłym zapachem. Powtarza kwitnienie, jej pokrój jest lekko zwisający. Dorasta do 100 cm.


Glamis Castle - róża angielska, dzieło Davida Austina. Nazwana na część jednego ze szkockich zamków. Dorasta do mniej więcej metra. Posiada bardzo ciekawy zapach mirry. Kwiaty są  pełne, nostalgiczne w stylu róż historycznych, jak to zwykle w wypadku róż angielskich bywa. Powtarza kwitnieniu. Róża toleruje półcień. Niestety może być podatna na choroby. Zaleca się również okrywanie jej na zimę.



Nemo - odmiana w stylu dzikiej róży niestety bez zapachu. Floribuda. Otrzymała ADR w 2000 roku. Mocno kwitnie i powtarza kwitnienie. Dość niska i krzaczasta odmiana osiągająca rozmiar do 100 cm. Oceniona przez HMF jako doskonała. 



  
Sea Foam - z pewnością nazwa ma nawiązywać do piękna Afrodyty zrodzonej z morskiej piany. Róża rzeczywiście jest piękna i ciekawa. Odmiana zdrowa i obficie kwitnąca od czerwca do października. Kwiaty utrzymują się długo zaś pędy są płożące. Może być prowadzona jako róża pnąca. Szybko rośnie. Posiada delikatny zapach. Toleruje wysoką temperaturę. Ponoć jest bardzo ekspansywna. Została oceniona przez HMF jako doskonała.



Pierwszą część najładniejszych moim zadniem róż o białym kolorze znajdziecie pod tym linkiem:  http://rozanybalkon.blogspot.com/2015/07/biae-roze-w-donicach-czesc-i.html

środa, 5 sierpnia 2015

Róża z dalekiej Persji - czyli Rose de Resht

Zakupiłam wreszcie nową różę. Nie wybrałam żadnej z mojej listy najlepszych róż do donic. Postąpiłam trochę przekornie a trochę zadecydował przypadek. Tak naprawdę chciałam kupić Louise Odier. Zanim jednak złożyłam zamówienie wszystkie egzemplarze zostały sprzedane. Niestety - dobre róże są jak truskawki. Te najlepsze, pachnące i smaczne są dostępne wyłącznie o konkretnej porze roku, jeśli ich nie kupimy we właściwym czasie zostaną nam jedynie marne podróbki lub mrożonki a smakołyki dostanie ktoś inny. Na szczęście róże w przeciwieństwie do truskawek mają swój sezon również w październiku, kiedy to w rozariach pojawiają się gołe korzenie. 

Nie chciałam jednak czekać tak długo. Skoro Louise Odier była już niedostępna stwierdziłam, że potrzebuję róży, która zaoszczędzi mi trochę miejsca a zatem będzie mogła stać na parapecie. Moje parapety bardzo się nagrzewają, szczególnie w tak upalne dni jak dzisiaj, stąd róża musi być odporna na gorąco. Poza tym musi posiadać przynajmniej przyzwoity zapach a do tego być różą historyczną, ponieważ kolekcjonuję właśnie tę grupę. Odpowiedź była więc jedna: Rose de Resht. Jeśli ta róża radzi sobie z klimatem Iranu, poradzi sobie i z moim parapetem. Swoją drogą biję się w piersi gdyż zupełnie o niej zapomniałam tworząc listę najlepszych róż do donic. Będę musiała ją uzupełnić w jakiejś niedalekiej przyszłości...



Historia róży Rose de Resht jest co najmniej dziwna. Nie możemy powiedzieć o niej nic pewnego poza tym, że w latach 50 przywiozła ją z okolic irańskiego miasta Resht brytyjska podróżniczka i ogrodniczka Nancy Lindsay ogłaszając, że odkryła nową odmianę. Najprawdopodobniej Rose de Resht była jednak znana i hodowana w Europie już wcześniej - została opisana w katalogu Williama Riversa w 1843. Inna wzmianka o niej pochodzi z roku 1915. Czy to na pewno ta róża i co się stało z tą odmianą, że zaginęła na ponad 30 lat tego nie wie nikt. Rose de Resht czasami określa się jako damasceńską a czasami portlandzką. Tak naprawdę nie znamy ani dokładnego pochodzenia ani hodowcy. 



Jeśli chodzi o walory tej róży to poza jej odpornością na gorąco i upały cechuje ją również mrozoodporność. Ciężko uwierzyć ale ta pochodząca z gorącego klimatu róża damasceńska jest polecana przez Szwedzkie Towarzystwo Różane do sadzenia na północy Szwecji. Jak na chwilę obecną mogę powiedzieć, że naprawdę nieźle znosi gorąco a mam ją jak testować przy obecnych temperaturach. Pomagam jej trochę rozkładając parasolkę, nie mniej płatki kwiatów nie uszkadzają się od gorąca. Jej odporność na choroby jest oceniana jako dobra lub bardzo dobra. 


Pięknie pachnie, jej zapach jest mocno perfumowy i intensywny. Miałam okazję się o tym przekonać, gdyż dostałam sadzonkę kwitnącą. Gdy wyjęłam ją z paczki kilka kwiatów opadło i zapach słodkich perfum wypełnił powietrze. Przypomina mi nieco Comte de Chambord, chociaż mam wrażenie, że jest zdecydowanie mniej owocowa. Moja sadzonka na chwilę obecną posiada dwa małe pachnące kwiaty. Jeśli łaskawie zechce powtórzyć kwitnienie w nowych warunkach wcale nie zdziwię się gdy aromat nieco się zmieni. Nauczyłam się już, że róża po dostawie jest nieco kapryśna a jej kwiaty są mniejsze i mniej popisowe, nie zawsze chce też drugi raz kwitnąć (jeśli oczywiście mówimy o róży powtarzającej kwitnienie). Na właściwy "występ" róży często trzeba czekać na drugi rok. Rose de Resht oczywiście kwitnienie powtarza, niektórzy piszą nawet, że właściwie kwitnie ciągle. Kwitnie od czerwca do września. Zobaczymy jak będzie to wyglądało u mnie. Róża dorasta do mniej więcej 100 cm. Ciekawe są jej liście - duże i podłużne, ciemnozielone, trochę kojarzą mi się z liśćmi czarnego bzu. Rose de Resht jest polecana przez liczne poradniki jako szczególnie nadająca się do donic zaś HMF oceniło ją jako "doskonałą". Otrzymała ponad 50 nagród na wystawach różanych. 


Stare posty

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Zdjęcia bez wskazanego źródła są na licencji public domain.

KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE LINKI DO PRODUKTÓW I SKLEPÓW BĘDĄ TRAKTOWANE JAKO SPAM.
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Back
to top