Jesienne zakupy - Gloire de Dijon czyli wyjątkowa róża ze starej Anglii...

Ponoć gdzieś około 1876  Rev. H. H. Dombrain zadał towarzystwu National Society of Rosarians następujące pytanie: A gdyby można było posiadać tylko jedną różę? Towarzystwo odpowiedziało wówczas bardzo zgodnie, że byłaby to Gloire de Dijon.

Zakup Gloire de Dijon to jeden z moich dziwniejszych pomysłów. Nigdy nie miałam róż Noisette. Zupełnie się na nich nie znam. Do tego zamierzam wsadzić ją do donicy. Ale... Nie mogłam się jej oprzeć. 

Róża Gloire de Dijon nazywana jest również Old Glory. Chociaż jest dziełem Francuza Henriego Jacotota to zasłynęła jako róża starej Anglii - była ukochaną różą ery wiktoriańskiej i zdobiła liczne, angielskie domy. Pachnie owocami i herbatą. Kwitnie w zależności od pogody i humoru ale obficie. Czasami zachowuje się jak typowo jesienna róża w innym wypadku powtarza kwitnienie. Może kwitnąć dopiero na drugi rok. Kwiaty są niezwykłe i jakby nieco zmięte. Ich kolor jest zmienny od łososiowego po delikatny róż. W ciepłym klimacie dorasta nawet do pięciu metrów.



Problem z tą różą jest jednak taki, że podobnie jak większość róż Noisette, woli łagodniejszy klimat. Nie lubi deszczu, jest podatna na czarną plamistość i często wymarza. Nie zawsze chce kwitnąć i jest dość wymagająca.



Nie wiem, czy ktokolwiek próbował hodować tę różę w donicy w naszym klimacie na balkonie lub tarasie - jeśli ktoś taki jest niech się zaraz ujawni i opowie o swoich doświadczeniach - jeśli nie, cóż będę pierwsza i zobaczę co z tego wyjdzie. Róża pnąca niedostosowana do polskiego klimatu w uprawie donicowej wydaje się bardzo głupim pomysłem ale mam na swoją obronę kilka argumentów.  Miałam już dwie róże pnące w donicach, skończyło się to co prawda tragicznie ale niekoniecznie przez donicę. Tym razem zamierzam dać korzeniom nieco więcej przestrzeni niż zrobiłam to przy Mme Isaac Pereire. Old Glory wyznaczyłam miejsce przy wysokich barierkach, gdzie mogłabym ją prowadzić - miejsce jest osłonięte, przy ścianie południowo-zachodniej a do tego wszystkiego zabezpieczone przed deszczem spadzistym daszkiem. Moje róże na zimę zawsze okrywam bardzo porządnie. Niektóre balkony mają swój mały mikroklimat, co sprawia, że jest na nich dużo cieplej niż w pobliskim parku czy ogrodzie. Glamis Castle która zachowuje się u mnie niczym w rodzinnej Anglii (i kwitnie nawet w tym momencie, już przestałam liczyć, który raz od pierwszego kwitnienia a pogoda dalej jej sprzyja) dała mi nadzieję, że i Old Glory będzie czuła się u mnie nieźle, jeśli tylko będę dbała o jej okrycie i dam jej wystarczająco dużą donicę. Grzechem byłoby w każdym razie nie spróbować.



Tymczasem inny los spotka Rose de Rescht, która przy najbliżej okazji pojedzie na wieś. Niby róża polecana do donic, niby odporna na ciepło a jakoś mam wrażenie, że dusi się w donicy i zdecydowanie wolę dać jej więcej przestrzeni w ogrodzie. Szkoda, by tak pachnący krzew miał się zmarnować. Zastąpi ją zaś Souvenir de la Malmaison czyli z dawna upatrzona przeze mnie róża. Niejako przypadkiem Souvenir de la Malmaison jest matką Gloire de Dijon. Najwyraźniej pod wpływem zakupionych w zeszłym roku Austinek, podświadomie zapragnęłam by mój balkon stał się bardziej wiktoriański... Przyszły sezon pokaże jak wyjdzie to w praktyce.

CONVERSATION

1 komentarze:

sobota, 1 października 2016

Jesienne zakupy - Gloire de Dijon czyli wyjątkowa róża ze starej Anglii...

Ponoć gdzieś około 1876  Rev. H. H. Dombrain zadał towarzystwu National Society of Rosarians następujące pytanie: A gdyby można było posiadać tylko jedną różę? Towarzystwo odpowiedziało wówczas bardzo zgodnie, że byłaby to Gloire de Dijon.

Zakup Gloire de Dijon to jeden z moich dziwniejszych pomysłów. Nigdy nie miałam róż Noisette. Zupełnie się na nich nie znam. Do tego zamierzam wsadzić ją do donicy. Ale... Nie mogłam się jej oprzeć. 

Róża Gloire de Dijon nazywana jest również Old Glory. Chociaż jest dziełem Francuza Henriego Jacotota to zasłynęła jako róża starej Anglii - była ukochaną różą ery wiktoriańskiej i zdobiła liczne, angielskie domy. Pachnie owocami i herbatą. Kwitnie w zależności od pogody i humoru ale obficie. Czasami zachowuje się jak typowo jesienna róża w innym wypadku powtarza kwitnienie. Może kwitnąć dopiero na drugi rok. Kwiaty są niezwykłe i jakby nieco zmięte. Ich kolor jest zmienny od łososiowego po delikatny róż. W ciepłym klimacie dorasta nawet do pięciu metrów.



Problem z tą różą jest jednak taki, że podobnie jak większość róż Noisette, woli łagodniejszy klimat. Nie lubi deszczu, jest podatna na czarną plamistość i często wymarza. Nie zawsze chce kwitnąć i jest dość wymagająca.



Nie wiem, czy ktokolwiek próbował hodować tę różę w donicy w naszym klimacie na balkonie lub tarasie - jeśli ktoś taki jest niech się zaraz ujawni i opowie o swoich doświadczeniach - jeśli nie, cóż będę pierwsza i zobaczę co z tego wyjdzie. Róża pnąca niedostosowana do polskiego klimatu w uprawie donicowej wydaje się bardzo głupim pomysłem ale mam na swoją obronę kilka argumentów.  Miałam już dwie róże pnące w donicach, skończyło się to co prawda tragicznie ale niekoniecznie przez donicę. Tym razem zamierzam dać korzeniom nieco więcej przestrzeni niż zrobiłam to przy Mme Isaac Pereire. Old Glory wyznaczyłam miejsce przy wysokich barierkach, gdzie mogłabym ją prowadzić - miejsce jest osłonięte, przy ścianie południowo-zachodniej a do tego wszystkiego zabezpieczone przed deszczem spadzistym daszkiem. Moje róże na zimę zawsze okrywam bardzo porządnie. Niektóre balkony mają swój mały mikroklimat, co sprawia, że jest na nich dużo cieplej niż w pobliskim parku czy ogrodzie. Glamis Castle która zachowuje się u mnie niczym w rodzinnej Anglii (i kwitnie nawet w tym momencie, już przestałam liczyć, który raz od pierwszego kwitnienia a pogoda dalej jej sprzyja) dała mi nadzieję, że i Old Glory będzie czuła się u mnie nieźle, jeśli tylko będę dbała o jej okrycie i dam jej wystarczająco dużą donicę. Grzechem byłoby w każdym razie nie spróbować.



Tymczasem inny los spotka Rose de Rescht, która przy najbliżej okazji pojedzie na wieś. Niby róża polecana do donic, niby odporna na ciepło a jakoś mam wrażenie, że dusi się w donicy i zdecydowanie wolę dać jej więcej przestrzeni w ogrodzie. Szkoda, by tak pachnący krzew miał się zmarnować. Zastąpi ją zaś Souvenir de la Malmaison czyli z dawna upatrzona przeze mnie róża. Niejako przypadkiem Souvenir de la Malmaison jest matką Gloire de Dijon. Najwyraźniej pod wpływem zakupionych w zeszłym roku Austinek, podświadomie zapragnęłam by mój balkon stał się bardziej wiktoriański... Przyszły sezon pokaże jak wyjdzie to w praktyce.

1 komentarz:

Stare posty

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Zdjęcia bez wskazanego źródła są na licencji public domain.

KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE LINKI DO PRODUKTÓW I SKLEPÓW BĘDĄ TRAKTOWANE JAKO SPAM.
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Back
to top