Ogrody dla wróżek

CONVERSATION

4 komentarze:

Prześlij komentarz

Idzie wiosna - czyli sadzimy chili...

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Dlaczego róża nie kwitnie?

CONVERSATION

2 komentarze:

Prześlij komentarz

Pogoda dla róż...

CONVERSATION

2 komentarze:

Prześlij komentarz

niedziela, 28 lutego 2016

Ogrody dla wróżek

Fairy Gardening - to miniaturowe ogrody w misach. Mają być odbiciem wiejskich, angielskich, francuskich i romantycznych ogrodów w wielokrotnie pomniejszonej skali. Mają również swoich mieszkańców w postaci elfów i wróżek. Moda na wróżkowe ogrody trwa już od kilku dobrych lat i wciąż nie przemija. Jeśli macie dzieci Fairy Gardening to obowiązkowa pozycja dla was. Zaciekawi również każdego kto ma zapał majsterkowicza lub lubi modele. 





 
 
źródło zdjęć: http://www.explosion.com


Wróżkowe ogrody są odzwierciedleniem prawdziwych ogrodów. Nie musimy czekać na wiosnę, by zająć się ich przygotowaniem, ponieważ wszystko zależy od tego z jakich roślin chcemy go zaprojektować - możemy stworzyć ogród egzotyczny i wówczas można będzie trzymać go w mieszkaniu. Będzie on z pewnością rozweselał nas w długie, szare, jesienne i zimowe wieczory.  Inną opcją jest również wykonanie elfiego ogródka bezpośrednio wkomponowanego w rabatę. Jak się okazuje wówczas można wykorzystać przestrzeń którą tworzy nawet warzywniak.



Tworząc mini ogródek w misie korzystamy oczywiście z roślin spośród, których dostępne są ładnie wyglądające miniaturki jak np.: lawenda, stokrotki, miniaturowe róże, dzwonki, rojniki, rozchodniki, zioła, mech. Warto pamiętać przy tym, żeby nasz ogród tak jak w rzeczywistości miał jakiś plan i sens. Sadzimy rośliny lubiące swoje towarzystwo o zbliżonych wymaganiach. Jeśli wybraliśmy np. miniaturowe storczyki to nie dosadzajmy do nich róż. Miniaturowy ogród w misie zakładamy tak jak małą rabatkę. 




Kiedy wybierzecie już rośliny przyjdzie czas na elementy dekoracyjne, coś co naprawdę spodoba się waszym dzieciakom i sprawi, że ogródek przestanie być tylko nasadzeniem młodych roślin w misie lub dużej donicy. Obowiązkowe są szklane lub ceramiczne domki, małe figurki elfów, skrzatów i mini mebelki ogrodowe. Na zachodzie oferuje się również komplety i akcesoria do wróżkowych ogrodów, w których można znaleźć wszystko od miniaturowych zwierzątek i elfów po poidełko dla ptaków. W specjalnych sklepach dostaniemy również wszelkie elementy architektury mini ogrodu: mostki, płotki, bramki, a nawet kafelki do wyłożenia ścieżek.



 To jednak wersja dla leniwych, ponieważ wiele rzeczy jesteśmy w stanie zrobić sami, jeśli tylko mamy ochotę i nieco zdolności. Do elfiego ogrodu można skomponować lampki z nieużywanej biżuterii, czy nawet stworzyć małe oczko wodne ze starej filiżanki. Widziałam również wykonane z wydrążonych i pomalowanych tykw domki. Pamiętajmy tylko o wykonaniu ozdób z materiałów, które przetrwają podlewanie. Poza tym ogranicza was jedynie wasza wyobraźnia. Tak czy inaczej ogród wróżek wydaje się być świetną zabawą.

niedziela, 21 lutego 2016

Idzie wiosna - czyli sadzimy chili...

Rozpoczęłam sezon nasadzeń od próby uzyskania chili z własnej hodowli. W zeszłym roku zamówiłam trzy odmiany: chili habanero chocolate, thai dragon oraz cherry. Z tej ostatniej odmiany zrezygnowałam zupełnie. Jest za mało ostra jak na moje upodobania a do tego rosła większa od pozostałych i zajmowała sporo miejsca. Idąc za radą z komentarza na blogu, najpierw spróbowałam przezimować habanero. Postawiłam ją na parapecie w dość chłodnym miejscu i udało się. Roślina jest w dobrym stanie, rozrosła się ładnie, odbudowała utracone liście. Rzeczywiście jeśli chili mamy traktować jak rośliny wieloletnie, musimy zapewnić im niższą temperaturę zimą. W wypadku moich roślinek również nasłonecznienie jest mniejsze.



Niestety z thai dragon nie poszło tak łatwo, rozchorowała się i nie miałam cierpliwości już dalej walczyć ze jej kiepską kondycją a do tego nie chciałam żeby pozarażała inne rośliny. Pozbyłam się jej krzaczków zachowując ostatnie owoce. Początkowo plan był taki, żeby jak najszybciej pozyskać nasionka, zamoczyć je w naparze rumianku (działa grzybobójczo) i posadzić. Postępowałam podobnie w przypadku papryczek pepperoni zakupionych w sklepie. Ładnie kiełkowały i miały całkiem sporo owoców. To dobre wyjście dla osób, którym nie chce się wyszukiwać egzotycznych odmian chili. Papryczki kupione w sklepie z powodzeniem można rozmnożyć. Ja musiałam z pepperoni zrezygnować ponieważ okazało się, że akurat na tę odmianę mam uczulenie. Ostrzejsze chili tak na mnie nie działają, nie wiedzieć czemu. Może chodzi o ilość papryczek jaką mogę zjeść. Z habanero nie da się aż tak bardzo przesadzić.



Tymczasem jednak wyszło inaczej niż planowałam. Papryczki kompletnie się zasuszyły, co zresztą widać na zdjęciu. Byłam ciekawa czy z takiego chili cokolwiek wyrośnie. Na szczęście do środka papryczek nie wdała się pleśń, co niestety czasem dzieje się przy ich zasuszaniu. W każdym razie spróbowałam. Wrzuciłam papryczki do lekkiego naparu z rumianku, potrzymałam je tak kilka godzin i włożyłam do małych doniczek z ziemią ogrodową. Udało się. Po kilku dniach miałam mnóstwo małych kiełków. Jeszcze nie wiem co zrobię z taką ilością kiełków. Na razie zaczekam aż podrosną i do przesadzenia wybiorę najsilniejsze. Pozostałe może rozdam, jeśli znajdzie się ktoś chętny. Szkoda marnować paprykę. 



Na koniec jeszcze jedna przygoda z sadzeniem. Ostatnio w sklepie znalazłam cytrynę Meyera, czyli połączenie cytryny i pomarańczy. Miała przepiękny pieprzono-cytrusowy zapach. Z sadzeniem cytryn sklepowych bywa różnie, ponieważ część z nich będzie bezpłodna niemniej postanowiłam spróbować. Kilka tygodni i nic. Żadne nasionko nie wykiełkowało. Po jakimś czasie poddałam się, wyrzuciłam wierzchnią warstwę ziemi a w doniczce posadziłam hiacynta.  Efekt końcowy jest taki, że hiacynt kiełkuje bardzo niemrawo a wykiełkowała.... cytryna. Jedno nasionko, które się tam chyba ostało, postanowiło jednak wyrosnąć. To nauczka, że w ogrodnictwie najważniejszą cnotą jest jednak cierpliwość. 


niedziela, 14 lutego 2016

Dlaczego róża nie kwitnie?

Pozwolę sobie wrócić do wydarzania z ubiegłego sezonu. Czekałam wówczas na jesienne kwitnienie róż. Był mniej więcej październik, kiedy Rose de Rescht okryła się drobnymi pąkami i kwiatami a ja wciąż liczyłam że i Comte de Chambord zakwitnie. Oczywiście nie zrobiła tego. A powinna. Są róże, które nie powtarzają kwitnienia z reguły np. Celeste czy Charles de Mills. Co jednak w wypadku, kiedy róża należy do powtarzających kwitnienie i nie chce kwitnąć po raz drugi albo nawet w ogóle nie zakwita? 

Potrzebowałam trochę czasu na ustalenie przyczyny takiego stanu rzeczy. Moje książki poświęcone różom i magazyny ogrodnicze, które czytam były dość oszczędne w tej kwestii. Prawdopodobnie współczesne, odporne i ciągle kwitnące odmiany róż,  rzadko mają tego typu problemy. Niestety przy delikatniejszych odmianach takie rzeczy się zdarzają. Musiałam więc skonsultować się z doświadczonym ogrodnikiem i potwierdzić własne przypuszczenia.  Winne okazały się jak zwykle - przędziorki, zmora "balkonowego" ogrodnika. Niestety ciepło od budynku, wspomaga tego szkodnika, szczególnie jeśli lato jest suche i gorące. Żerujący przędziorek nawet gdy w końcu się go pozbędziemy, osłabia i ogołaca krzew. Również mszyce oraz inne choroby mogą spowodować zanik kwitnienia. W sytuacji kiedy róża zostaje zaatakowana przez szkodnika lub chorobę często traci liście. Część liści powinniśmy usunąć sami jeśli zostały porażone, by zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby. Gdy w końcu uda nam się wyleczyć krzew ale ubytek liści będzie znaczny krzew i tak zainwestuje energię raczej w nowe listowie a będzie oszczędzał na kwiatach. 
 

Niestety zanim ostatecznie pozbyłam się przędziorka moja Comte de Chambord utraciła nazbyt wiele liści i przypuszczalnie dlatego zrezygnowała z powtórnego kwitnienia oszczędzając siły na odbudowę.

Szkodniki i choroby to nie jedyny powód braku kwitnienia. Jeśli róża nie choruje a mimo to nie chce kwitnąć należy poszukać innych przyczyn. Najbardziej oczywistą wydaje się zbyt mocne cięcie w niewłaściwej porze. Może dać ten sam efekt co żerowanie przędziorka. Następnie należy rozważyć brak odpowiedniego nasłonecznienia. Róża jest rośliną wymagającą sporo słońca. Jeśli posadzimy ją w  cieniu może mieć problemy z wytarzaniem nowych kwiatów. Również nieodpowiednie nawożenie i podlewanie może prowadzić do zaniku kwitnienia.
 
 
Mikoryza pod mikroskopem

W tym roku żeby uniknąć braku drugiego kwitnienia spróbuję po prostu wzmocnić odporność róż, ponieważ nie liczę na to aby klimat latem był dla mnie łaskawy. Być może silniejsza róża łatwiej odeprze atak przędziorków bez większych strat. Jakimś pomysłem wydaje się zastosowanie mikoryzy - acz słyszałam o niej tak skrajne opinie, że zobaczymy jak szczepionka będzie się sprawdzała w wypadku róż donicowych.

niedziela, 7 lutego 2016

Pogoda dla róż...

Jadąc w zeszłym tygodniu na wieś mijałam niewielkie jeziorko. Jakież było moje zdziwienie gdy wśród tataraku zobaczyłam dwa brodzące żurawie. Przecież jest początek lutego. Kilka dni później zobaczyłam ptaki lecące kluczem. Prawdopodobnie były to dzikie gęsi. Czyżby wiosna już rozpanoszyła się na dobre, skoro wracają? Spacer po ogrodzie także zdaje się to potwierdzać. Pączki na drzewach, bazie na wierzbie i kiełkujące rośliny cebulowe. Róże posadzone na jesień jeszcze się na szczęście nie wybudziły ale starsze krzewy zaczynają wypuszczać już pędy.



Wbrew tej radosnej wiosennej atmosferze to nie jest dobra wiadomość. Jeśli przyjdą znowu mrozy sporo roślin i młodych pędów wymarznie. Problem będą miały także zwierzęta, które tak jak żurawie zdążyły wrócić oraz te które, wybudzą się z zimowego snu. Nawet gdy obecny stan się utrzyma, brak porządnej zimy  da ogrodnikom w niektórych rejonach Polski w kość. Dla mnie dodatkowo wczesna wiosna stanowi kłopot ze względu na przeprowadzkę. Na mój nowy balkon róże nie trafią wcześniej niż za miesiąc dwa, co oznacza, że nie przytnę ich tak jak powinnam ani nie zrobię oprysków profilaktycznych przeciw przędziorkom. Wczesna wiosna zapowiada dla mnie pełen wyzwań sezon. Już w zeszłym roku dość ciepła zima zafundowała w mi stada szkodników, w tym sezonie będzie prawdopodobnie tak samo a oby nie było gorzej. Jeśli macie więc możliwość, proponuję zacząć myśleć jak ograniczyć potencjalne szkody. Jeśli otulacie róże warto już teraz sprawdzić, czy nie mają za ciepło i czy już się wybudzają. Jeśli tak, koniecznie rozluźnijcie osłony. Za jakiś czas warto będzie pomyśleć o wczesnych opryskach - najlepiej sięgnąć oczywiście po ekologiczne preparaty w stylu Promanala. Mam dosyć dobre odczucia jeśli idzie o Promanal. W zeszłym roku zapewnił mi spokój z przędziorkami prawie do sierpnia - wówaczas zrobiło się jednak tak gorąco i sucho, że nie sposób było uniknąć chemicznego oprysku (i to mimo stosowania wyciągu z czosnku i cebuli). Sama ze względu na to, że w sezon wejdę z opóźnieniem zamierzam przetestować Biosept Active i zobaczyć czy ten ekologiczny środek bakterio i grzybobójczy będzie warty swojej ceny. 

Długoterminowe prognozy zawsze są trochę wróżeniem z fusów niemniej jeśli się sprawdzą, to z powodu zjawiska pogodowego El Nino zapowiada nam się gorące i suche lato. Na szczęście są gatunki róż, które dość dobrze sobie radzą w takich warunkach o ile im nieco pomożemy. Pamiętam taki eksperyment opisywany w jednym z czasopism ogrodniczych. Posadzono róże w bardzo suchej części ogrodu, żeby zobaczyć jak to zniosą. Okazało się, że przy solidnym nawożeniu róże całkiem nieźle sobie poradziły nawet przy niedostatku wody w glebie. Warto mieć więc to na uwadze, tym bardziej, że pierwszą dawkę nawozu fundujemy różom w czasie wiosennego wybijania pędów.

Na sam koniec bardzo dobra informacja: reaktywowano Klub Polskich Miłośników Róż przy
SGGW. Kto mieszka blisko Warszawy albo ma trochę wolnego czasu, może pojawić się na pierwszym spotkaniu w Warsaw University of Life Sciences bud. 37, aula IV, 12 lutego o godzinie 18:00 . Swoją obecność zapowiedziały takie sławy jak Pan Marian Sołys i Pani Marta Monder. Jestem bardzo ciekawa jak Klub Polskich Miłośników Róż będzie się dalej rozwijał.  Obecnie  Klub Polskich Miłośników Róż  możecie znaleźć na facebooku.

Stare posty

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Zdjęcia bez wskazanego źródła są na licencji public domain.

KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE LINKI DO PRODUKTÓW I SKLEPÓW BĘDĄ TRAKTOWANE JAKO SPAM.
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Back
to top