Bardzo lubię planować na nowy sezon tym razem więc nieco mojego gdybania a także kilka słów na temat zimowania róż. W październiku sporo ludzi zastanawia się co zrobić ze swoimi różami w donicach, szczególnie jeśli tak jak ja, nie mają miejsca do ich przechowywania (piwnica w końcu duża ale co z tego skoro bez okien). W zeszłym roku róże o tej porze roku były już owinięte na zimę ale tylko dlatego, że przenosiłam je do kogoś na przechowanie i nie miałam innego wyjścia. Teraz kiedy nie ma żadnej wyższej konieczności by tak postąpić, moje róże mają wreszcie czas, by wejść w sezon jesienno-zimowy. Najważniejsza rzecz tycząca się starych róż to dać im na razie spokój, pozwolić żeby zasnęły i pogubiły liście. Wiadomo - nie wolno nawozić róż jesienią ale przy różach starych i angielskich pamiętajmy również o tym aby ich nie ciąć. W przeciwieństwie do mieszańców herbatnich cięcie wcale nie pomoże im przezimować a zamierzony efekt będzie raczej odwrotny. Róż w donicach na razie nie ma sensu jeszcze okrywać - ja zwykle okrywam swoje róże w listopadzie, wiadomo wszystko zależy od tego jaka jest pogoda, poranne przymrozki na minusie też nie są jeszcze powodem do paniki. Podlewam róże już dużo skromniej i zastanawiam się nad ewentualnym opryskiem przeciwgrzybowym, żeby wytłuc jeszcze część zarodników. W tym roku przez te całe przeprowadzki to był istny armagedon a ponieważ zarodniki grzybów powodujące choroby zimują, trzeba będzie podjąć jakieś kroki zaradcze albo teraz albo na wiosnę. Wredny przędziorek też pewnie złożył swoje jaja ale na niego mam Promanal.
źródło zdjęcia: https://pl.pinterest.com/pin/460563499376770745/
A tak naprawdę mimo, że pogoda wpędza nas obecnie do domu, a już szczególnie mnie przegania z dworu (chyba głównie przez tę nagłą zmianę z 30 stopni we wrześniu do 4 stopni w październiku) to przecież właśnie czekamy na dostawy róż w postaci korzenia i już wkrótce będziemy sadzić nowe odmiany i wprowadzać zmiany. Sporo ludzi sadzi również rośliny cebulowe w listopadzie. To taka miła myśl przy tej całej zamierającej przyrodzie, wokoło spadających liści, pogłębiającego się zmroku - że jednak właśnie teraz wprowadzamy do naszych ogrodów nowe życie, musimy po prostu być cierpliwi i zaufać naturze.
Do moich róż dołączą dwie odmiany stare Souvenir de la Malmaison i Old Glory. Rose de Resht zostanie w listopadzie zawieziona z kolei na wieś. Mam nadzieję, że tam sprawdzi się bardziej. Aby zrobić miejsce dla nowych odmian postanowiłam przesadzić Comte de Chambord. Dostanie dużą ale zwężaną donicę i mam nadzieję, że pomoże to zagospodarować przestrzeń w wygodniejszy sposób. Prawda jest taka, że powinnam odmłodzić na wiosnę Comte de Chambord - ta róża już trochę u mnie jest, ze cztery lata jej zeszły jak nic. Myślę, że przydadzą się jej zmiany. To nie jest różą pnąca ale chciałabym ją poprowadzić trochę w górę, żeby obrosła słupek wokoło mojego daszku. Razem z Souvenir de la Malmaison i Glamis Castle będzie tworzyła mały narożnik mam nadzieję, że intensywnie pachnący acz w subtelnych jasnych barwach, bieli i różu. Po drugiej stronie będzie zaś rosła Mary Rose i Glorie de Dijon czyli mocno słoneczna kompozycja również pachnąca. Do donic zaś pójdzie trochę roślin cebulowych - uwielbiam kosaćce i bardzo ciekawi mnie jak ich wersje miniaturowe będą sprawdzały się w skrzynkach...Ale tego dowiem się dopiero na wiosnę. ..
4 komentarze:
Prześlij komentarz