Przygotowanie róż w donicach do zimy..

CONVERSATION

4 komentarze:

Prześlij komentarz

Jesienne zakupy - Gloire de Dijon czyli wyjątkowa róża ze starej Anglii...

CONVERSATION

1 komentarze:

Prześlij komentarz

poniedziałek, 17 października 2016

Przygotowanie róż w donicach do zimy..

Bardzo lubię planować na nowy sezon tym razem więc nieco mojego gdybania a także kilka słów na temat zimowania róż. W październiku sporo ludzi zastanawia się co zrobić ze swoimi różami w donicach, szczególnie jeśli tak jak ja, nie mają miejsca do ich przechowywania (piwnica w końcu duża ale co z tego skoro bez okien). W zeszłym roku róże o tej porze roku były już owinięte na zimę ale tylko dlatego, że przenosiłam je do kogoś na przechowanie i nie miałam innego wyjścia. Teraz kiedy nie ma żadnej wyższej konieczności by tak postąpić, moje róże mają wreszcie czas, by wejść  w sezon jesienno-zimowy. Najważniejsza rzecz tycząca się starych róż to dać im na razie spokój, pozwolić żeby zasnęły i pogubiły liście. Wiadomo - nie wolno nawozić róż jesienią ale przy różach starych i angielskich pamiętajmy również o tym aby ich nie ciąć. W przeciwieństwie do mieszańców herbatnich cięcie wcale nie pomoże im przezimować a zamierzony efekt będzie raczej odwrotny. Róż w donicach na razie nie ma sensu jeszcze okrywać - ja zwykle okrywam swoje róże w listopadzie, wiadomo wszystko zależy od tego jaka jest pogoda, poranne przymrozki na minusie też nie są jeszcze powodem do paniki. Podlewam róże już dużo skromniej i zastanawiam się nad ewentualnym opryskiem przeciwgrzybowym, żeby wytłuc jeszcze część zarodników. W tym roku przez te całe przeprowadzki to był istny armagedon a ponieważ zarodniki grzybów powodujące choroby zimują, trzeba będzie podjąć jakieś kroki zaradcze albo teraz albo na wiosnę. Wredny przędziorek też pewnie złożył swoje jaja ale na niego mam Promanal.


A tak naprawdę mimo, że pogoda wpędza nas obecnie do domu, a już szczególnie mnie przegania z dworu  (chyba głównie przez tę nagłą zmianę  z 30 stopni we wrześniu do 4 stopni w październiku) to przecież właśnie czekamy na dostawy róż w postaci korzenia i już wkrótce będziemy sadzić nowe odmiany i wprowadzać zmiany. Sporo ludzi sadzi również rośliny cebulowe w listopadzie. To taka miła myśl przy tej całej zamierającej przyrodzie, wokoło spadających liści, pogłębiającego się zmroku - że jednak właśnie teraz wprowadzamy do naszych ogrodów nowe życie, musimy po prostu być cierpliwi i zaufać naturze.

Do moich róż dołączą dwie odmiany stare Souvenir de la Malmaison i Old Glory. Rose de Resht zostanie w listopadzie zawieziona z kolei na wieś. Mam nadzieję, że tam sprawdzi się bardziej. Aby zrobić miejsce dla nowych odmian postanowiłam przesadzić Comte de Chambord. Dostanie  dużą ale zwężaną donicę i mam nadzieję, że pomoże to zagospodarować przestrzeń w wygodniejszy sposób. Prawda jest taka, że powinnam odmłodzić na wiosnę Comte de Chambord - ta róża już trochę u mnie jest, ze cztery lata jej zeszły jak nic. Myślę, że przydadzą się jej zmiany. To nie jest różą pnąca ale chciałabym ją poprowadzić trochę w górę, żeby obrosła słupek wokoło mojego daszku. Razem z Souvenir de la Malmaison i Glamis Castle będzie tworzyła mały narożnik mam nadzieję, że intensywnie pachnący acz w subtelnych jasnych barwach, bieli i różu. Po drugiej stronie będzie zaś rosła Mary Rose i Glorie de Dijon czyli mocno słoneczna kompozycja również pachnąca. Do donic zaś pójdzie trochę roślin cebulowych - uwielbiam kosaćce i bardzo ciekawi mnie jak ich wersje miniaturowe będą sprawdzały się w skrzynkach...Ale tego dowiem się dopiero na wiosnę. ..

sobota, 1 października 2016

Jesienne zakupy - Gloire de Dijon czyli wyjątkowa róża ze starej Anglii...

Ponoć gdzieś około 1876  Rev. H. H. Dombrain zadał towarzystwu National Society of Rosarians następujące pytanie: A gdyby można było posiadać tylko jedną różę? Towarzystwo odpowiedziało wówczas bardzo zgodnie, że byłaby to Gloire de Dijon.

Zakup Gloire de Dijon to jeden z moich dziwniejszych pomysłów. Nigdy nie miałam róż Noisette. Zupełnie się na nich nie znam. Do tego zamierzam wsadzić ją do donicy. Ale... Nie mogłam się jej oprzeć. 

Róża Gloire de Dijon nazywana jest również Old Glory. Chociaż jest dziełem Francuza Henriego Jacotota to zasłynęła jako róża starej Anglii - była ukochaną różą ery wiktoriańskiej i zdobiła liczne, angielskie domy. Pachnie owocami i herbatą. Kwitnie w zależności od pogody i humoru ale obficie. Czasami zachowuje się jak typowo jesienna róża w innym wypadku powtarza kwitnienie. Może kwitnąć dopiero na drugi rok. Kwiaty są niezwykłe i jakby nieco zmięte. Ich kolor jest zmienny od łososiowego po delikatny róż. W ciepłym klimacie dorasta nawet do pięciu metrów.



Problem z tą różą jest jednak taki, że podobnie jak większość róż Noisette, woli łagodniejszy klimat. Nie lubi deszczu, jest podatna na czarną plamistość i często wymarza. Nie zawsze chce kwitnąć i jest dość wymagająca.



Nie wiem, czy ktokolwiek próbował hodować tę różę w donicy w naszym klimacie na balkonie lub tarasie - jeśli ktoś taki jest niech się zaraz ujawni i opowie o swoich doświadczeniach - jeśli nie, cóż będę pierwsza i zobaczę co z tego wyjdzie. Róża pnąca niedostosowana do polskiego klimatu w uprawie donicowej wydaje się bardzo głupim pomysłem ale mam na swoją obronę kilka argumentów.  Miałam już dwie róże pnące w donicach, skończyło się to co prawda tragicznie ale niekoniecznie przez donicę. Tym razem zamierzam dać korzeniom nieco więcej przestrzeni niż zrobiłam to przy Mme Isaac Pereire. Old Glory wyznaczyłam miejsce przy wysokich barierkach, gdzie mogłabym ją prowadzić - miejsce jest osłonięte, przy ścianie południowo-zachodniej a do tego wszystkiego zabezpieczone przed deszczem spadzistym daszkiem. Moje róże na zimę zawsze okrywam bardzo porządnie. Niektóre balkony mają swój mały mikroklimat, co sprawia, że jest na nich dużo cieplej niż w pobliskim parku czy ogrodzie. Glamis Castle która zachowuje się u mnie niczym w rodzinnej Anglii (i kwitnie nawet w tym momencie, już przestałam liczyć, który raz od pierwszego kwitnienia a pogoda dalej jej sprzyja) dała mi nadzieję, że i Old Glory będzie czuła się u mnie nieźle, jeśli tylko będę dbała o jej okrycie i dam jej wystarczająco dużą donicę. Grzechem byłoby w każdym razie nie spróbować.



Tymczasem inny los spotka Rose de Rescht, która przy najbliżej okazji pojedzie na wieś. Niby róża polecana do donic, niby odporna na ciepło a jakoś mam wrażenie, że dusi się w donicy i zdecydowanie wolę dać jej więcej przestrzeni w ogrodzie. Szkoda, by tak pachnący krzew miał się zmarnować. Zastąpi ją zaś Souvenir de la Malmaison czyli z dawna upatrzona przeze mnie róża. Niejako przypadkiem Souvenir de la Malmaison jest matką Gloire de Dijon. Najwyraźniej pod wpływem zakupionych w zeszłym roku Austinek, podświadomie zapragnęłam by mój balkon stał się bardziej wiktoriański... Przyszły sezon pokaże jak wyjdzie to w praktyce.

Stare posty

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Zdjęcia bez wskazanego źródła są na licencji public domain.

KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE LINKI DO PRODUKTÓW I SKLEPÓW BĘDĄ TRAKTOWANE JAKO SPAM.
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Back
to top