Róże po zimie - pielęgnacja w nowym wydaniu

Miał być dzisiaj tylko szybki wpis na moją stronę na facebooku ale gdy zabrałam się za pisanie posta, to prędko połapałam się, że w tych kilku zdaniach się nie zmieszczę i musi dziś pójść pełna notka. Na chwilę obecną stwierdzam, że ofiar zimy w różach nie ma - uff... O Glamis Castle i Souvenir de la Malmaison dość mocno się bałam, bo kiepsko wyglądały. Niby nie były czarne ale jakieś takie poplamione, pączki widać wypuściły za wcześnie więc te poczerniały od mrozu, no jednym słowem tragedia w porównaniu z całą resztą. Ale na szczęście od kilku dni zawiązują nowe pąki, może nie ma ich wiele, nie budzą się z taką siłą jak "koleżanki" nie mniej nie poddały się. Za wiele się po nich w tym roku nie spodziewam ale czas pokaże co będzie dalej. Jeśli będzie kiepsko to się najwyżej rozstaniemy i róże pojadą na wieś pod Zieloną Górę, gdzie mają cieplejszy klimat niż u mnie.  

Z róż najlepiej spisują się Pompon Blanc Parfait, która świetnie sobie radzi i po Comte de Chambord może okazać się balkonowym strzałem w dziesiątkę oraz o dziwo Glorie de Djion co, wcale nie było takie oczywiste. Pisałam już trochę o tym jak ładnie wygląda ale dalej rozwija się szybko, ma masę nowych pąków i naprawdę jestem niesamowicie podekscytowana tą różą, która ponoć w polskim klimacie nie chce rosnąć. W ogóle uwielbiam ją, dla mnie to jest najpiękniejsza róża jaką widziałam i jestem bardzo ciekawa jak ona sobie będzie dalej na balkonie radzić. Już się nauczyłam, że róża na balkonie to nie jest to samo co róża w ogrodzie, bo jest cieplej, jest gorzej z cyrkulacją powietrza, inaczej pada słońce, róża jest zresztą pod daszkiem, tak więc nie moczy się od deszczu aż tak bardzo etc. - szereg czynników, które sprawiają  że wygląda to odmiennie i np. angielki kwitną u mnie dłużej. Chociaż  Glamis Castle najwyraźniej się chce z tego wyłamać ale moim zdaniem to akurat wina tej nieszczęsnej donicy. 



W każdym razie postanowiłam, że ten rok potraktuję eksperymentalnie pod względem cięcia i pielęgnacji. Zrobiłam wszystko inaczej niż dotychczas. Nie wiem jak to się skończy ale mam nadzieję, że dobrze. Usunęłam tylko część śmieci spod róż: liście róż i jakieś nieliczne mumie oraz gałązki świerkowe ale liście klonu używane do ocieplenia pokruszyłam i zostawiłam. Do tego wszystkiego dodałam po pól łyżeczki nawozu dla róż, łyżeczkę suszonego owczego obornika (w ogóle polecam na wasze tarasy i balkony, też do innych roślin jak warzywa i zioła, wiadomo obornik jest najlepszy a to taka dostępna dla tarasów wersja, trochę śmierdzi ale nie jak "oryginał" :-D) i wymieszałam wszystko razem tworząc coś w rodzaju ściółki. Cięcie zrobiłam w tym roku wyłącznie kosmetyczne chociaż to raczej moja własna ciekawość, żeby porównać jak to w wypadku róż historycznych jest, bo różnie się słyszy. Usunęłam tylko najdrobniejsze gałązki i te poniszczone a zwykle tnę dużo mocniej. Moje wątpliwości wzięły się stąd że, jak patrzę na babciną Celeste, która rośnie prawie tak jak chce, coś się tam z nią właściwie kosmetycznie tylko robi jak przekwitnie, to jest z niej taki ukwiecony potwór że, może i w innych przypadkach się sprawdzi. Róże dostały jeszcze miedzian, chyba powtórzę im jeszcze raz oprysk na grzyba i dostaną oczywiście oprysk na przędziorki. Pożyjemy - zobaczymy jak to się skończy.



Moje zamówione róże wciąż niestety nie dojechały ale za to posadziłam bratki, niezapominajki i zioła. Dzisiaj balkon zaczęły oblegać pierwsze zapylacze. Na razie mają mało kwiecia więc pewnie będą moimi częstymi gośćmi... Wreszcie przyroda zaczyna ożywać. 


CONVERSATION

10 komentarze:

  1. Ja dopiero przycielam roze wczoraj, dwie z trzech przezimowaly na balkonie dosc ladnie, ale jedna wyglada slabo. Cielam dosc mocno, ciekawa jestem jak beda rosly. Chcialam zrobic oprysk miedzianem, ale nie wiem jak. Ile gramow na litr powinno sie stosowac do oprysku roz?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja profilaktycznie stosuję tak jak na drzewka owocowe w fazie nabrzmiewania pąków czyli 15g na 5-7,5 l :)

      Usuń
    2. Dziekuje, jeszcze dzis je opryskam:)

      Usuń
  2. Róż historycznych w zasadzie się nie tnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie szkoły są różne, jeśli idzie o poszczególne grupy historycznych. Marta Monder w swoim podręczniku co do burbońskich i portlandzkich pisze, że należy je skracać w zależności od pędów nawet do 2/3. Pan Marian Sołys też napisał kiedyś na ten temat artykuł mówiący, że traktujemy róże historyczne bardzo ostrożnie, podczas gdy nasi przodkowie postępowali zgoła odwrotnie. Ja cięłam według "szkoły" M. Monder ale teraz z ciekawości chcę porównać jak to w praktyce wychodzi.

      Usuń
  3. Super wpis, bardzo aktualny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam.
    Mam pytanie odnośnie róży SOUVENIR de la MALMAISON. Posadziłam w donicy i niestety opadły wszystkie liście które dopiero co zaczęły wychodzić.
    Nie widać żadnych szkodników, ziemia była świeża.
    Pozdrawiam Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko z takiego opisu wnioskować co było nie tak, bo nie wiem czy róża była sadzonką czy korzeniem, czy i jak zimowała i co się działo latem. Mógł przemarznąć korzeń, ta odmiana bardzo nie lubi zimna, mogła zostać osłabiona przez zeszłoroczny upał i paść dopiero teraz, mogła mieć grzyba, chorobę korzeni albo zostać źle posadzona z podwiniętym korzeniem, róże nie lubią rownież przesadzania. Problemy z ph ziemi skoro była świeża teoretycznie odpadaja ale z drugiej strony zbyt duża ilość wody czy nawozu może szybko pogorszyć glebę... niestety szkodniki to zaledwie jeden z czynników.

      Usuń
    2. Dopowiem jeszcze, że róże takich wymagających odmian najczęściej właśnie marzną i nawet bardzo doświadczeni hodowcy wiosną liczą straty w krzewach. Zima była łagodna ale czasami wystarczy mieć pecha.

      Usuń

niedziela, 8 kwietnia 2018

Róże po zimie - pielęgnacja w nowym wydaniu

Miał być dzisiaj tylko szybki wpis na moją stronę na facebooku ale gdy zabrałam się za pisanie posta, to prędko połapałam się, że w tych kilku zdaniach się nie zmieszczę i musi dziś pójść pełna notka. Na chwilę obecną stwierdzam, że ofiar zimy w różach nie ma - uff... O Glamis Castle i Souvenir de la Malmaison dość mocno się bałam, bo kiepsko wyglądały. Niby nie były czarne ale jakieś takie poplamione, pączki widać wypuściły za wcześnie więc te poczerniały od mrozu, no jednym słowem tragedia w porównaniu z całą resztą. Ale na szczęście od kilku dni zawiązują nowe pąki, może nie ma ich wiele, nie budzą się z taką siłą jak "koleżanki" nie mniej nie poddały się. Za wiele się po nich w tym roku nie spodziewam ale czas pokaże co będzie dalej. Jeśli będzie kiepsko to się najwyżej rozstaniemy i róże pojadą na wieś pod Zieloną Górę, gdzie mają cieplejszy klimat niż u mnie.  

Z róż najlepiej spisują się Pompon Blanc Parfait, która świetnie sobie radzi i po Comte de Chambord może okazać się balkonowym strzałem w dziesiątkę oraz o dziwo Glorie de Djion co, wcale nie było takie oczywiste. Pisałam już trochę o tym jak ładnie wygląda ale dalej rozwija się szybko, ma masę nowych pąków i naprawdę jestem niesamowicie podekscytowana tą różą, która ponoć w polskim klimacie nie chce rosnąć. W ogóle uwielbiam ją, dla mnie to jest najpiękniejsza róża jaką widziałam i jestem bardzo ciekawa jak ona sobie będzie dalej na balkonie radzić. Już się nauczyłam, że róża na balkonie to nie jest to samo co róża w ogrodzie, bo jest cieplej, jest gorzej z cyrkulacją powietrza, inaczej pada słońce, róża jest zresztą pod daszkiem, tak więc nie moczy się od deszczu aż tak bardzo etc. - szereg czynników, które sprawiają  że wygląda to odmiennie i np. angielki kwitną u mnie dłużej. Chociaż  Glamis Castle najwyraźniej się chce z tego wyłamać ale moim zdaniem to akurat wina tej nieszczęsnej donicy. 



W każdym razie postanowiłam, że ten rok potraktuję eksperymentalnie pod względem cięcia i pielęgnacji. Zrobiłam wszystko inaczej niż dotychczas. Nie wiem jak to się skończy ale mam nadzieję, że dobrze. Usunęłam tylko część śmieci spod róż: liście róż i jakieś nieliczne mumie oraz gałązki świerkowe ale liście klonu używane do ocieplenia pokruszyłam i zostawiłam. Do tego wszystkiego dodałam po pól łyżeczki nawozu dla róż, łyżeczkę suszonego owczego obornika (w ogóle polecam na wasze tarasy i balkony, też do innych roślin jak warzywa i zioła, wiadomo obornik jest najlepszy a to taka dostępna dla tarasów wersja, trochę śmierdzi ale nie jak "oryginał" :-D) i wymieszałam wszystko razem tworząc coś w rodzaju ściółki. Cięcie zrobiłam w tym roku wyłącznie kosmetyczne chociaż to raczej moja własna ciekawość, żeby porównać jak to w wypadku róż historycznych jest, bo różnie się słyszy. Usunęłam tylko najdrobniejsze gałązki i te poniszczone a zwykle tnę dużo mocniej. Moje wątpliwości wzięły się stąd że, jak patrzę na babciną Celeste, która rośnie prawie tak jak chce, coś się tam z nią właściwie kosmetycznie tylko robi jak przekwitnie, to jest z niej taki ukwiecony potwór że, może i w innych przypadkach się sprawdzi. Róże dostały jeszcze miedzian, chyba powtórzę im jeszcze raz oprysk na grzyba i dostaną oczywiście oprysk na przędziorki. Pożyjemy - zobaczymy jak to się skończy.



Moje zamówione róże wciąż niestety nie dojechały ale za to posadziłam bratki, niezapominajki i zioła. Dzisiaj balkon zaczęły oblegać pierwsze zapylacze. Na razie mają mało kwiecia więc pewnie będą moimi częstymi gośćmi... Wreszcie przyroda zaczyna ożywać. 


10 komentarzy:

  1. Ja dopiero przycielam roze wczoraj, dwie z trzech przezimowaly na balkonie dosc ladnie, ale jedna wyglada slabo. Cielam dosc mocno, ciekawa jestem jak beda rosly. Chcialam zrobic oprysk miedzianem, ale nie wiem jak. Ile gramow na litr powinno sie stosowac do oprysku roz?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja profilaktycznie stosuję tak jak na drzewka owocowe w fazie nabrzmiewania pąków czyli 15g na 5-7,5 l :)

      Usuń
    2. Dziekuje, jeszcze dzis je opryskam:)

      Usuń
  2. Róż historycznych w zasadzie się nie tnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie szkoły są różne, jeśli idzie o poszczególne grupy historycznych. Marta Monder w swoim podręczniku co do burbońskich i portlandzkich pisze, że należy je skracać w zależności od pędów nawet do 2/3. Pan Marian Sołys też napisał kiedyś na ten temat artykuł mówiący, że traktujemy róże historyczne bardzo ostrożnie, podczas gdy nasi przodkowie postępowali zgoła odwrotnie. Ja cięłam według "szkoły" M. Monder ale teraz z ciekawości chcę porównać jak to w praktyce wychodzi.

      Usuń
  3. Super wpis, bardzo aktualny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam.
    Mam pytanie odnośnie róży SOUVENIR de la MALMAISON. Posadziłam w donicy i niestety opadły wszystkie liście które dopiero co zaczęły wychodzić.
    Nie widać żadnych szkodników, ziemia była świeża.
    Pozdrawiam Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko z takiego opisu wnioskować co było nie tak, bo nie wiem czy róża była sadzonką czy korzeniem, czy i jak zimowała i co się działo latem. Mógł przemarznąć korzeń, ta odmiana bardzo nie lubi zimna, mogła zostać osłabiona przez zeszłoroczny upał i paść dopiero teraz, mogła mieć grzyba, chorobę korzeni albo zostać źle posadzona z podwiniętym korzeniem, róże nie lubią rownież przesadzania. Problemy z ph ziemi skoro była świeża teoretycznie odpadaja ale z drugiej strony zbyt duża ilość wody czy nawozu może szybko pogorszyć glebę... niestety szkodniki to zaledwie jeden z czynników.

      Usuń
    2. Dopowiem jeszcze, że róże takich wymagających odmian najczęściej właśnie marzną i nawet bardzo doświadczeni hodowcy wiosną liczą straty w krzewach. Zima była łagodna ale czasami wystarczy mieć pecha.

      Usuń

Stare posty

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Zdjęcia bez wskazanego źródła są na licencji public domain.

KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE LINKI DO PRODUKTÓW I SKLEPÓW BĘDĄ TRAKTOWANE JAKO SPAM.
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Back
to top