Może nieco dmucham na zimne i wyolbrzymiam, warto jednak zastanowić się, czy nie lepiej skorzystać ze sprawdzonych róż, przeznaczonych do celów spożywczych?
różę damasceńską (rosa damascena).
Czasem do celów spożywczych używa się również pachnących róż z grupy multiflora ze względu na ich małe, liczne kwiaty. Róże nowoczesne mogą zostać użyte tylko wówczas gdy posiadają dobry, silny zapach oraz wiemy, że były uprawiane ekologicznie bez użycia pestycydów. Rzadko posiadają one jednak tak dobry aromat jak róże stare i niewiele z nich będzie miało zadawalający smak.
Hej! Ciekawy blog :-) Tez jestem balkonowym rosomaniakiem, jak ty. Do konfitur z platkow rozy nadaje sie takze Augusta Luise oraz Old Port - ktore super rosna w wysokich donicach.
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że ostatnio zastanawiałam się jak właśnie to jest z nostalgicznymi, bo to też specyficzna grupa, skoro mają wyraźny zapach powinny mieć i smak... Acz dla mnie osobiście nic nie pobije stulistnych nawet damasceńska. Ten słodki zapach cytryny idealnie się nadaje do przetworów. Niestety Celeste mojej babci jest wyjątkowo uparta i jej sadzonki nie chcą rosnąć u mnie w donicy. Dwa razy próbowałam i zawsze prędzej czy później sadzonka mi zamierała... Może w tym roku spróbuję jeszcze raz.
Moja teściowa zawsze ucierała rózę herbacianą... Ja również mam pachnącą i ucieram z kwaskiem i cukrem. Dobra do wypieków ...
OdpowiedzUsuńChodzi prawdopodobnie o różę herbatnią - określenie herbaciane oznacza zwykle kolor róży. Róża herbatnia to też stara rasa róż, wyhodowana w XIX wieku, do tego bardzo dzisiaj rzadka - praktycznie rarytas. Przegrała walkę z mieszańcami herbatnimi ponieważ jako potomek róży chińskiej lubi wymarzać ale ma rzeczywiście wspaniały, właśnie herbaciany zapach. Pozostało nam kilka sztuk na wsi. O naszych różach herbatnich powiedzieć mogę tyle, że w porównaniu do np. takiej Celeste wytwarzają mało kwiatów i to jedyna wada jaką w róży herbatniej znajduje, jeśli idzie o użycie w kuchni.
UsuńA swoją drogą miałam okazję ostatnio dowiedzieć jakimi środkami chemicznymi i z jaką częstotliwością taktowano w rosarium moją obecną różę angielską i zgroza mnie zdjęła. Do następnego sezonu na pewno jej nie tknę (może w ogóle, bo zapach do konfitur jednak ma dość specyficzny). Najlepiej mieć swoją, porządnie pachnącą, sprawdzoną wielosezonową różę, o której wszystko wiemy łącznie z tym jaki nawóz i środki ochrony jej aplikujemy...
OdpowiedzUsuńHm, według mnie to jednak róża stulistna jest różą cukrową:) Jej płatki są najlepsze do jedzenia. Świetny blog!
OdpowiedzUsuńWitam,
UsuńBardzo dziękuję za komplement :) Co do róży cukrowej - myślę, że w różnych rejonach trochę inaczej się mogło to przyjąć w końcu to nie fachowa nazwa tylko trochę taki synonim. Z określeniem róży japońskiej czy pomarszczonej jako cukrowej spotkałam się w dwóch różnych publikacjach - to mogło być gdzieś u Pani Marty Monder i w jakimś encyklopedycznym opisie... Wydaje mi się to logiczniejsze - róża stulistna jednak jest szlachetniejsza i występowała rzadziej a do tego w różnych odmianach, dziwne by dla tych wszystkich w sumie różnie wyglądających odmian utarło się takie samo określenie powszechne w Polsce przed wojną. Bo jaką stulistną różę jesteśmy w stanie wymienić jednym tchem? Mnie przychodzi na myśl tylko 'Petite de Hollande'... Pomarszczona w sumie również występuje w wielu odmianach, ale w Polsce kojarzy się ją raczej z tej rosnącej wszędzie i bardzo powszechnej "dziczki", którą chyba każdy zna...
Pozdrawiam.
czy lisice z tej róży można jeść ?
OdpowiedzUsuńNie jada się liści róż ani nie przetwarza.
Usuń