Zanim jednak przejdę do wybranych odmian poświęcę kilka słów samemu kwitnieniu. Zdecydowana większość odmian obficie kwitnących będzie miała swoje krótkie okresy spoczynku, po których następuje kolejny "wybuch" kwiatów. Nieliczne odmiany jak np. Mayflower będą posiadały kwiaty praktycznie stale. Jak pokazuje doświadczenie kwitnie jest jednak sprawą względną. Tak naprawdę to czy róża będzie kwitła u was ciągle zależy tyle samo od jej predyspozycji co i warunków panujących w waszych ogrodach albo tarasach. Dobrym przykładem jest moja Glamis Castle. Pan Marian Sołys autorytet wśród rosomanes opisuje tę różę jako kiepsko powtarzającą kolejne kwitnienie zaś sam autor odmiany określa ją jako bezproblemowo kwitnącą. W mojej donicy Glamis Castle jest różą kwitnącą ciągle. Nie jest to odmiana tak ekspansywna jak Mary Rose, której przyrost jest wręcz imponujący ale po ścięciu przekwitłych kwiatów co chwilę mam nowe pąki. I nie są to małe kwiaty (niektóre róże mają tendencję do skromniejszych kwiatów przy kolejnych kwitnieniach) lecz dorodne białe pąki wielkości piąstki. Przypuszczam, że akurat ta odmiana lubi ciepło, którego na moim balkonie jej nie brakuje. Tymczasem w drugą stronę Rose de Resht róża z reguły silnie kwitnąca, powtarza u mnie kwitnienie w bardzo wymęczony sposób - ta róża w tym sezonie mocno choruje i cudem ją uratowałam. Ale róża wcale nie musi być chora żeby jej kwitnienie było zaburzone - wystarczy, że będzie miała u was trochę więcej cienia, będzie trochę za zimno albo na odwrót i już może nie pokazać pełni wdzięku. Róże to kapryśnice. Są również kwiatami sezonowymi. Kwitną od maja do października przy czym jedne odmiany kwitnienie zaczynają wcześniej i mogą wcześniej je skończyć inne zaś zakwitną później i będą cieszyły oko aż do końca jesieni. Moja najstarsza róża Comte de Chambord zaczyna kwitnienie już pod koniec maja, potem kwitnienie powtarza i konsekwentnie odmawia współpracy z nastaniem września, tak więc wybierając odmianę musimy się zastanowić czy szukamy kwiatów lata czy ozdoby jesiennej rabaty.
- Heidi Klum - chociaż może nie do końca odpowiada ona wymienionym tu wymaganiom kolorystycznym, bo to róża o ciemniejszej barwie, którą określiłabym jako lilia-róż ta odmiana zrobiła na mnie duże wrażenie swoją żywotnością. Kwitnie stale i to naprawdę okazałymi pachnącymi kwiatami. O tej porze roku wcale nie ubywa jej piękna. Tworzy niski krzew do pół metra wysokości. Jeśli ktoś gustuje w różach nowoczesnych Heidi Klum wydaje się być dobrym wyborem.
-Augusta Luise - zachwalano mi tę różę jakiś czas temu ale dopiero niedawno miałam okazję przyjrzeć się jej z bliska. Przede wszystkim godny uwagi jest kolor tej róży i kształt kwiatu. Rozłożysta i jakby pofalowana w kilku ciepłych pastelowych odcieniach naraz. Ponoć róża ta czerpie wzorce z odmian starych dla mnie zrobiła wrażenie róży na wskroś nowoczesnej ale o romantycznych korzeniach. Taka schabby chic wśród róż. Ma ładny zapach i również jest bardzo żywotna, pięknie i stale kwitnie. Jeśli kolor Heidi Klum nie przypadnie wam do gustu ponieważ wolicie coś łagodniejszego, można wówczas sięgnąć po Augustę Luise. Ponadto ponoć dobrze rośnie w donicy.
- Crown Princess Margareta - skoro już jestem przy temacie ulubionych róż mojej teściowej, zaproponuję jeszcze jedną różę z tej kategorii. To podobna róża, żółto-morelowa ale może być prowadzona jako róża pnąca. Lubi miejsca mocno nasłonecznione, pachnie owocowo. Dorasta aż do 1,8 metra. Tworzy potężny krzew. Kwiaty nadają się do wazonu.
OdpowiedzUsuńDziękuję! cieszyłam się jak z prezentu :) czytam już trzeci raz, za każdym razem z niegasnącą przyjemnością - piękne opisy, jednocześnie swobodne i pobudzające wyobraźnię. Nabrałam wielkiego apetytu na wrześniowe różane zakupy :) Mam w ogrodzie Abraham Darby i Crown Princess Margaretę, teraz będę wypatrywać Glamis Castle, Augustę Luise, Lady of Shalott i Mm Boll. I Mary Rose :) Jeszcze raz dziękuję. Jest mi bardzo miło :)
Cieszę się, że się przydało. Zapowiadają się spore różane zakupy. W takim romantycznym ogrodzie w którym będzie rosła Crown Princess Margareta i Augusta Luise czy Mme Boll warto przemyśleć z czasem wprowadzenie jakiś silnie pachnących róż burbońskich. Ładnie by się to komponowało zapachowo. Ja z kolei na tę jesień zaplanowałam małe zmiany - Comte de Chambord zostanie wiosną mocno przycięta, żeby zrobić miejsce dla Souvenir de la Malmaison. Prawdopodobnie zamówię również Glorie de Dijon - również ponoć wspaniale kwitnie i pachnie ale nie polecałam jej gdyż jest w naszym klimacie bardzo kłopotliwa - wyjątkowo nie mrozoodporna i nie zawsze chce kwitnąć. Ale w tym roku było u mnie tak ciepło, że postanowiłam zaryzykować. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
UsuńTak się cieszę :) Dziękuję za wszystkie porady :) Zapowiadają nam się miłe chwile z jesiennymi zakupami - życzę wspaniałych emocji oraz by Glorie de Dijon zadomowiła się znakomicie i cieszyła później oko pięknymi kwiatami. Pozdrawiam!
Usuń