Jak kupować róże na balkon? Róże w pojemnikach i pod postacią korzenia...

Róże można kupić pod wieloma postaciami. Generalnie w wypadku róż przeznaczonych na balkon zaleca się korzystanie z róż w donicach - są to niewielkie, acz ładnie rozwinięte krzewy dostępne w kilku-litrowych pojemnikach. To bardzo wygodny sposób kupowania róż. Niewątpliwym plusem tej formy jest to, że sadzenie jest proste, łatwe i przyjemne a takie róże prawie zawsze idealnie się przyjmują.



W szkółkach sprzedaż róż w pojemnikach zaczyna się zwykle późną wiosną i trwa do wczesnej jesieni - acz w innych porach roku zdarzają się czasem jeszcze jakieś pojedyncze niewyprzedane sztuki. Róże w pojemnikach można sadzić przez cały rok (oczywiście w wypadku uprawy na balkonie należy je przesadzić do odpowiednich, dużych donic). Nie mniej zauważyłam, że róże w donicach również muszą się zaaklimatyzować i nie zawsze zakwitną nam tego samego roku - niektóre odmiany stare ponadto z reguły kwitną dopiero na drugi rok. Dlatego bez względu na formę jaką wybierzemy, nowe odmiany w miarę możliwości lepiej jest wprowadzać wczesną jesienią. Jednak ta metoda ma też swój minus - duża część ciekawych odmian może być już wykupiona - trzeba więc też wziąć pod uwagę dostępność i zoptymalizować moment zakupów. Nie zawsze wszystko da się zrobić idealnie. Wadą róż pojemnikowych jest ich cena. Róże w donicach są nawet o 100% droższe od swojego odpowiednika z gołym korzeniem. 

Inną opcją nabycia ładnej, zdrowej odmiany jest właśnie kupno korzenia róży - może być on osłonięty torfem, chroniony woskiem lub umieszczony w donicy z ziemią. Korzenie róży mają bardzo atrakcyjne ceny - dobrą odmianę można dostać nawet za kilkanaście złotych. Sadzimy je od października do kwietnia pod warunkiem, że nie ma mrozu. W takim okresie są też dostępne w rosariach - największy wybór odmian przypada zwykle na październik. 



Jest to jednak forma zakupu, która rzekomo mniej nadaje się do uprawy pojemnikowej. Powiem jednak szczerze, że dwa razy sadziłam róże pod postacią gołego korzenia i nie widzę jakiejś kolosalnej różnicy. W zeszłym roku na koniec listopada posadziłam w ten sposób Charles de Milles. Owszem, róża nie obudziła się tak szybko jak pozostałe i nie wypuściła jeszcze tyle dorodnych pęków, ale równie dobrze może to być efekt tego, że została po prostu później posadzona. Jest to napewno oszczędniejszy sposób nabycia ładnej odmiany, sadzenie jest nieco bardziej skomplikowane, na efekty trzeba nieco dłużej czekać ale poza tym nie znalazłam większych przeciwwskazań.

Z sadzeniem róży w postaci korzenia wiąże się jedna pozornie kłopotliwa kwestia. Co zrobić, jeśli korzeń róży zamówiliśmy późną jesienią i akurat w momencie dostawy pogoda popsuje się na tyle, że nie sposób go od razu umieścić w donicy? Róże musimy sadzić jak najszybciej po otrzymaniu ale równocześnie należy to robić w dodatniej temperaturze (korzeń należy przecież namoczyć a później podlać). Spotkało mnie to w zeszłym roku. Był listopad ale spadł śnieg, zrobiło się bardzo mroźno a ja nie miałam gdzie przechować korzenia. 

Okazało się jednak, że wystarczy umieścić opakowanie przy ścianie balkonu i po prostu poczekać. Róże w postaci gołego korzenia do czasu przekazania do firmy kurierskiej są przechowywane i tak w chłodni. Pogoda poprawiła się za kilka dni a róży nic się nie stało. Nie mniej zawsze warto pamiętać, że róża najlepiej znosi zimowanie jeśli zdąży rozwinąć swój system korzeniowy - musi mieć więc trochę czasu. Niestety na nagłe zmiany pogody nic nie poradzimy ale bezpieczniej i tak zamawiać róże w październiku/listopadzie niż w styczniu. 

Kolejna sprawa tyczy się krzewów powszechnie dostępnych wiosną w marketach. Z pewnością zauważyliście, że pod koniec marca w sklepach masowo pojawiają się  róże w postaci korzenia otoczonego torfem, wpakowane do ślicznych kartonowych pudełeczek. Pamiętam, że mimo iż doświadczony działkowiec przestrzegał mnie, żebym trzymała się od takich róż z daleka, kupiłam jakiś czas temu trzy sztuki. Wiecie jak to jest. Wchodzicie do sklepu, a korzenie w bardzo rozsądnej cenie patrzą na was z półek. Teraz rozumiem, że to były pieniądze wyrzucone w błoto. Gorzej. Śmiem twierdzić, że na jednej z takich róż rozwijał się mączniak. Róże jeśli w ogóle się przyjmowały to rosły wręcz fatalnie, były brzydkie i chorowały, mogły zarażać inne krzewy. Ochrona roślin kosztowała o niebo więcej, niż zakup samych róż. Poddałam się i pozbyłam się ich. To była najlepsza decyzja. Wiem od kilku osób, że nie jestem odosobnionym przypadkiem. Takie róże bardzo rzadko wyrastają na ładne krzewy i często zamierają. Nie ma zresztą w tym nic dziwnego - skoro sezon na róże pod postacią korzenia zaczyna się na jesień, to możemy przypuszczać, że te, które trafiają do sklepów w kwietniu są gorszej jakości, nie zeszły etc. 

Kupujcie róże ze sprawdzonych miejsc i z dobrych szkółek. Ponieważ nie każdy ma to szczęście posiadać w okolicy specjalistyczny sklep lub rosarium zostaje nam forma wysyłkowa.
Nie mówiąc już o różnorodności i bogactwie ofert w rosariach, naprawdę warto wydać te dodatkowe 15 złotych na kuriera by otrzymać porządną, zdrową roślinę.

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

niedziela, 29 marca 2015

Jak kupować róże na balkon? Róże w pojemnikach i pod postacią korzenia...

Róże można kupić pod wieloma postaciami. Generalnie w wypadku róż przeznaczonych na balkon zaleca się korzystanie z róż w donicach - są to niewielkie, acz ładnie rozwinięte krzewy dostępne w kilku-litrowych pojemnikach. To bardzo wygodny sposób kupowania róż. Niewątpliwym plusem tej formy jest to, że sadzenie jest proste, łatwe i przyjemne a takie róże prawie zawsze idealnie się przyjmują.



W szkółkach sprzedaż róż w pojemnikach zaczyna się zwykle późną wiosną i trwa do wczesnej jesieni - acz w innych porach roku zdarzają się czasem jeszcze jakieś pojedyncze niewyprzedane sztuki. Róże w pojemnikach można sadzić przez cały rok (oczywiście w wypadku uprawy na balkonie należy je przesadzić do odpowiednich, dużych donic). Nie mniej zauważyłam, że róże w donicach również muszą się zaaklimatyzować i nie zawsze zakwitną nam tego samego roku - niektóre odmiany stare ponadto z reguły kwitną dopiero na drugi rok. Dlatego bez względu na formę jaką wybierzemy, nowe odmiany w miarę możliwości lepiej jest wprowadzać wczesną jesienią. Jednak ta metoda ma też swój minus - duża część ciekawych odmian może być już wykupiona - trzeba więc też wziąć pod uwagę dostępność i zoptymalizować moment zakupów. Nie zawsze wszystko da się zrobić idealnie. Wadą róż pojemnikowych jest ich cena. Róże w donicach są nawet o 100% droższe od swojego odpowiednika z gołym korzeniem. 

Inną opcją nabycia ładnej, zdrowej odmiany jest właśnie kupno korzenia róży - może być on osłonięty torfem, chroniony woskiem lub umieszczony w donicy z ziemią. Korzenie róży mają bardzo atrakcyjne ceny - dobrą odmianę można dostać nawet za kilkanaście złotych. Sadzimy je od października do kwietnia pod warunkiem, że nie ma mrozu. W takim okresie są też dostępne w rosariach - największy wybór odmian przypada zwykle na październik. 



Jest to jednak forma zakupu, która rzekomo mniej nadaje się do uprawy pojemnikowej. Powiem jednak szczerze, że dwa razy sadziłam róże pod postacią gołego korzenia i nie widzę jakiejś kolosalnej różnicy. W zeszłym roku na koniec listopada posadziłam w ten sposób Charles de Milles. Owszem, róża nie obudziła się tak szybko jak pozostałe i nie wypuściła jeszcze tyle dorodnych pęków, ale równie dobrze może to być efekt tego, że została po prostu później posadzona. Jest to napewno oszczędniejszy sposób nabycia ładnej odmiany, sadzenie jest nieco bardziej skomplikowane, na efekty trzeba nieco dłużej czekać ale poza tym nie znalazłam większych przeciwwskazań.

Z sadzeniem róży w postaci korzenia wiąże się jedna pozornie kłopotliwa kwestia. Co zrobić, jeśli korzeń róży zamówiliśmy późną jesienią i akurat w momencie dostawy pogoda popsuje się na tyle, że nie sposób go od razu umieścić w donicy? Róże musimy sadzić jak najszybciej po otrzymaniu ale równocześnie należy to robić w dodatniej temperaturze (korzeń należy przecież namoczyć a później podlać). Spotkało mnie to w zeszłym roku. Był listopad ale spadł śnieg, zrobiło się bardzo mroźno a ja nie miałam gdzie przechować korzenia. 

Okazało się jednak, że wystarczy umieścić opakowanie przy ścianie balkonu i po prostu poczekać. Róże w postaci gołego korzenia do czasu przekazania do firmy kurierskiej są przechowywane i tak w chłodni. Pogoda poprawiła się za kilka dni a róży nic się nie stało. Nie mniej zawsze warto pamiętać, że róża najlepiej znosi zimowanie jeśli zdąży rozwinąć swój system korzeniowy - musi mieć więc trochę czasu. Niestety na nagłe zmiany pogody nic nie poradzimy ale bezpieczniej i tak zamawiać róże w październiku/listopadzie niż w styczniu. 

Kolejna sprawa tyczy się krzewów powszechnie dostępnych wiosną w marketach. Z pewnością zauważyliście, że pod koniec marca w sklepach masowo pojawiają się  róże w postaci korzenia otoczonego torfem, wpakowane do ślicznych kartonowych pudełeczek. Pamiętam, że mimo iż doświadczony działkowiec przestrzegał mnie, żebym trzymała się od takich róż z daleka, kupiłam jakiś czas temu trzy sztuki. Wiecie jak to jest. Wchodzicie do sklepu, a korzenie w bardzo rozsądnej cenie patrzą na was z półek. Teraz rozumiem, że to były pieniądze wyrzucone w błoto. Gorzej. Śmiem twierdzić, że na jednej z takich róż rozwijał się mączniak. Róże jeśli w ogóle się przyjmowały to rosły wręcz fatalnie, były brzydkie i chorowały, mogły zarażać inne krzewy. Ochrona roślin kosztowała o niebo więcej, niż zakup samych róż. Poddałam się i pozbyłam się ich. To była najlepsza decyzja. Wiem od kilku osób, że nie jestem odosobnionym przypadkiem. Takie róże bardzo rzadko wyrastają na ładne krzewy i często zamierają. Nie ma zresztą w tym nic dziwnego - skoro sezon na róże pod postacią korzenia zaczyna się na jesień, to możemy przypuszczać, że te, które trafiają do sklepów w kwietniu są gorszej jakości, nie zeszły etc. 

Kupujcie róże ze sprawdzonych miejsc i z dobrych szkółek. Ponieważ nie każdy ma to szczęście posiadać w okolicy specjalistyczny sklep lub rosarium zostaje nam forma wysyłkowa.
Nie mówiąc już o różnorodności i bogactwie ofert w rosariach, naprawdę warto wydać te dodatkowe 15 złotych na kuriera by otrzymać porządną, zdrową roślinę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stare posty

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Zdjęcia bez wskazanego źródła są na licencji public domain.

KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE LINKI DO PRODUKTÓW I SKLEPÓW BĘDĄ TRAKTOWANE JAKO SPAM.
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Back
to top