Róża z dalekiej Persji - czyli Rose de Resht

Zakupiłam wreszcie nową różę. Nie wybrałam żadnej z mojej listy najlepszych róż do donic. Postąpiłam trochę przekornie a trochę zadecydował przypadek. Tak naprawdę chciałam kupić Louise Odier. Zanim jednak złożyłam zamówienie wszystkie egzemplarze zostały sprzedane. Niestety - dobre róże są jak truskawki. Te najlepsze, pachnące i smaczne są dostępne wyłącznie o konkretnej porze roku, jeśli ich nie kupimy we właściwym czasie zostaną nam jedynie marne podróbki lub mrożonki a smakołyki dostanie ktoś inny. Na szczęście róże w przeciwieństwie do truskawek mają swój sezon również w październiku, kiedy to w rozariach pojawiają się gołe korzenie. 

Nie chciałam jednak czekać tak długo. Skoro Louise Odier była już niedostępna stwierdziłam, że potrzebuję róży, która zaoszczędzi mi trochę miejsca a zatem będzie mogła stać na parapecie. Moje parapety bardzo się nagrzewają, szczególnie w tak upalne dni jak dzisiaj, stąd róża musi być odporna na gorąco. Poza tym musi posiadać przynajmniej przyzwoity zapach a do tego być różą historyczną, ponieważ kolekcjonuję właśnie tę grupę. Odpowiedź była więc jedna: Rose de Resht. Jeśli ta róża radzi sobie z klimatem Iranu, poradzi sobie i z moim parapetem. Swoją drogą biję się w piersi gdyż zupełnie o niej zapomniałam tworząc listę najlepszych róż do donic. Będę musiała ją uzupełnić w jakiejś niedalekiej przyszłości...



Historia róży Rose de Resht jest co najmniej dziwna. Nie możemy powiedzieć o niej nic pewnego poza tym, że w latach 50 przywiozła ją z okolic irańskiego miasta Resht brytyjska podróżniczka i ogrodniczka Nancy Lindsay ogłaszając, że odkryła nową odmianę. Najprawdopodobniej Rose de Resht była jednak znana i hodowana w Europie już wcześniej - została opisana w katalogu Williama Riversa w 1843. Inna wzmianka o niej pochodzi z roku 1915. Czy to na pewno ta róża i co się stało z tą odmianą, że zaginęła na ponad 30 lat tego nie wie nikt. Rose de Resht czasami określa się jako damasceńską a czasami portlandzką. Tak naprawdę nie znamy ani dokładnego pochodzenia ani hodowcy. 



Jeśli chodzi o walory tej róży to poza jej odpornością na gorąco i upały cechuje ją również mrozoodporność. Ciężko uwierzyć ale ta pochodząca z gorącego klimatu róża damasceńska jest polecana przez Szwedzkie Towarzystwo Różane do sadzenia na północy Szwecji. Jak na chwilę obecną mogę powiedzieć, że naprawdę nieźle znosi gorąco a mam ją jak testować przy obecnych temperaturach. Pomagam jej trochę rozkładając parasolkę, nie mniej płatki kwiatów nie uszkadzają się od gorąca. Jej odporność na choroby jest oceniana jako dobra lub bardzo dobra. 


Pięknie pachnie, jej zapach jest mocno perfumowy i intensywny. Miałam okazję się o tym przekonać, gdyż dostałam sadzonkę kwitnącą. Gdy wyjęłam ją z paczki kilka kwiatów opadło i zapach słodkich perfum wypełnił powietrze. Przypomina mi nieco Comte de Chambord, chociaż mam wrażenie, że jest zdecydowanie mniej owocowa. Moja sadzonka na chwilę obecną posiada dwa małe pachnące kwiaty. Jeśli łaskawie zechce powtórzyć kwitnienie w nowych warunkach wcale nie zdziwię się gdy aromat nieco się zmieni. Nauczyłam się już, że róża po dostawie jest nieco kapryśna a jej kwiaty są mniejsze i mniej popisowe, nie zawsze chce też drugi raz kwitnąć (jeśli oczywiście mówimy o róży powtarzającej kwitnienie). Na właściwy "występ" róży często trzeba czekać na drugi rok. Rose de Resht oczywiście kwitnienie powtarza, niektórzy piszą nawet, że właściwie kwitnie ciągle. Kwitnie od czerwca do września. Zobaczymy jak będzie to wyglądało u mnie. Róża dorasta do mniej więcej 100 cm. Ciekawe są jej liście - duże i podłużne, ciemnozielone, trochę kojarzą mi się z liśćmi czarnego bzu. Rose de Resht jest polecana przez liczne poradniki jako szczególnie nadająca się do donic zaś HMF oceniło ją jako "doskonałą". Otrzymała ponad 50 nagród na wystawach różanych. 


CONVERSATION

1 komentarze:

środa, 5 sierpnia 2015

Róża z dalekiej Persji - czyli Rose de Resht

Zakupiłam wreszcie nową różę. Nie wybrałam żadnej z mojej listy najlepszych róż do donic. Postąpiłam trochę przekornie a trochę zadecydował przypadek. Tak naprawdę chciałam kupić Louise Odier. Zanim jednak złożyłam zamówienie wszystkie egzemplarze zostały sprzedane. Niestety - dobre róże są jak truskawki. Te najlepsze, pachnące i smaczne są dostępne wyłącznie o konkretnej porze roku, jeśli ich nie kupimy we właściwym czasie zostaną nam jedynie marne podróbki lub mrożonki a smakołyki dostanie ktoś inny. Na szczęście róże w przeciwieństwie do truskawek mają swój sezon również w październiku, kiedy to w rozariach pojawiają się gołe korzenie. 

Nie chciałam jednak czekać tak długo. Skoro Louise Odier była już niedostępna stwierdziłam, że potrzebuję róży, która zaoszczędzi mi trochę miejsca a zatem będzie mogła stać na parapecie. Moje parapety bardzo się nagrzewają, szczególnie w tak upalne dni jak dzisiaj, stąd róża musi być odporna na gorąco. Poza tym musi posiadać przynajmniej przyzwoity zapach a do tego być różą historyczną, ponieważ kolekcjonuję właśnie tę grupę. Odpowiedź była więc jedna: Rose de Resht. Jeśli ta róża radzi sobie z klimatem Iranu, poradzi sobie i z moim parapetem. Swoją drogą biję się w piersi gdyż zupełnie o niej zapomniałam tworząc listę najlepszych róż do donic. Będę musiała ją uzupełnić w jakiejś niedalekiej przyszłości...



Historia róży Rose de Resht jest co najmniej dziwna. Nie możemy powiedzieć o niej nic pewnego poza tym, że w latach 50 przywiozła ją z okolic irańskiego miasta Resht brytyjska podróżniczka i ogrodniczka Nancy Lindsay ogłaszając, że odkryła nową odmianę. Najprawdopodobniej Rose de Resht była jednak znana i hodowana w Europie już wcześniej - została opisana w katalogu Williama Riversa w 1843. Inna wzmianka o niej pochodzi z roku 1915. Czy to na pewno ta róża i co się stało z tą odmianą, że zaginęła na ponad 30 lat tego nie wie nikt. Rose de Resht czasami określa się jako damasceńską a czasami portlandzką. Tak naprawdę nie znamy ani dokładnego pochodzenia ani hodowcy. 



Jeśli chodzi o walory tej róży to poza jej odpornością na gorąco i upały cechuje ją również mrozoodporność. Ciężko uwierzyć ale ta pochodząca z gorącego klimatu róża damasceńska jest polecana przez Szwedzkie Towarzystwo Różane do sadzenia na północy Szwecji. Jak na chwilę obecną mogę powiedzieć, że naprawdę nieźle znosi gorąco a mam ją jak testować przy obecnych temperaturach. Pomagam jej trochę rozkładając parasolkę, nie mniej płatki kwiatów nie uszkadzają się od gorąca. Jej odporność na choroby jest oceniana jako dobra lub bardzo dobra. 


Pięknie pachnie, jej zapach jest mocno perfumowy i intensywny. Miałam okazję się o tym przekonać, gdyż dostałam sadzonkę kwitnącą. Gdy wyjęłam ją z paczki kilka kwiatów opadło i zapach słodkich perfum wypełnił powietrze. Przypomina mi nieco Comte de Chambord, chociaż mam wrażenie, że jest zdecydowanie mniej owocowa. Moja sadzonka na chwilę obecną posiada dwa małe pachnące kwiaty. Jeśli łaskawie zechce powtórzyć kwitnienie w nowych warunkach wcale nie zdziwię się gdy aromat nieco się zmieni. Nauczyłam się już, że róża po dostawie jest nieco kapryśna a jej kwiaty są mniejsze i mniej popisowe, nie zawsze chce też drugi raz kwitnąć (jeśli oczywiście mówimy o róży powtarzającej kwitnienie). Na właściwy "występ" róży często trzeba czekać na drugi rok. Rose de Resht oczywiście kwitnienie powtarza, niektórzy piszą nawet, że właściwie kwitnie ciągle. Kwitnie od czerwca do września. Zobaczymy jak będzie to wyglądało u mnie. Róża dorasta do mniej więcej 100 cm. Ciekawe są jej liście - duże i podłużne, ciemnozielone, trochę kojarzą mi się z liśćmi czarnego bzu. Rose de Resht jest polecana przez liczne poradniki jako szczególnie nadająca się do donic zaś HMF oceniło ją jako "doskonałą". Otrzymała ponad 50 nagród na wystawach różanych. 


1 komentarz:

Stare posty

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Zdjęcia bez wskazanego źródła są na licencji public domain.

KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE LINKI DO PRODUKTÓW I SKLEPÓW BĘDĄ TRAKTOWANE JAKO SPAM.
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Back
to top